Jack Arnold stawia tym razem czoła filmowi bardziej mocnemu w wymowie.
Chce ukazać jakim niebezpieczeństwem jest bomba atomowa i jej radioaktywne pozostałości.
Scott Carey prowadzi normalne życie myśli o założeniu rodziny, lecz przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności powoduję że zostaje nastawiony na działanie radioaktywnej chmury. Jego życie od tego momentu zostaje zburzone, nikt nie może mu pomóc i przez całe to zajście zaczyna się kurczyć. Normalne czynności stają się dla niego niewykonalne a mieszkańcy domu śmiertelnymi wrogami.
Arnold nastawił się na pokazanie że bomba atomowa niesie za sobą sporą dawkę nieświadomości dla zwykłego człowieka. Cały wyraz potęguje tragiczny finał.
Największy minus filmu to Tarantula (które Arnold kochał) odgrywająca pająka domowego.
Po za tym małym przegięciem Film to czysta uczta, bardzo wymowna dodam.
Polecam
Moim zdaniem nieco nadinterpretujesz. W filmie nie było nigdzie powiedziane, że chmura ta była radioaktywna i pochodziła od bomby atomowej. Owszem, jest scena, w której lekarz pyta naszego bohatera, czy nie był on napromieniowany w przeciągu ostatniego pół roku, ale pyta też czy nie był wystawiony na działanie środka owadobójczego! W związku z tym nie można jednoznacznie powiedzieć, co spowodowało zmniejszanie się naszego bohatera, ani czym była i skąd pochodziła ta chmura (mimo, że wiemy, że to ona spowodowała niniejsze objawy).