... tym razem z nieco mniejszym impetem. Uznana już trójka twórców tym razem wytworzyła film, który mimo poprawności nie zachwyca. Wydawałoby się, iż po pozycjach takich jak Kobieta z Wydm, Twarz Innego czy Pułapka kolejne dzieło artystów będzie równie dobre. Niestety efekt nie spełnia oczekiwań, ale także ich nie zawodzi. Scenariusz awangardowego pisarza Kobo Abe jest więcej niż poprawny i przedstawia dość interesujący problem ludzkich potrzeb. Muzyka Toru Takemitsu znowu powoduje ciarki na całym ciele i wymyka się wszelkim standardom. Teshigahara umiejętnie łączy wszystko w całość, tworząc wymowne minimalistyczne obrazy. Niestety porównania do poprzednich dzieł nie da się uniknąć i na ich tle wypada średnio.
Ale za to jakie zdjęcia. W poprzednich filmach Teshigahary albo tego nie było, albo nie zwróciłem na nie aż takiej uwagi. Niesamowicie oddawały atmosferę filmu. Zewsząd czuć strach, zagrożenie, tajemnicę, jakąś nienaturalność. Bohater bardzo rzadko był w centrum planu. Widzimy go rozmawiającego gdzieś zza zasłony, zza okna, zza fontanny, a to znowu jego twarz jest w narożniku kadru, a resztę zajmuję żyjące miasto. Czasami nawet jak twarz zajmowała pół kadru, to kamera i tak skupiała się gdzieś na tle.
Uwielbiam :]
I muszę jeszcze dodać od siebie: Takemitsu to mistrz muzyki filmowej. Będę to powtarzał gdzie się da.