Jako fan mangi, filmów z przerysowanym fung-fu, oraz klimatów typu feudalna Japonia, spodziewałem się zajebiście podanego kiczu - obrazoburczego, kwaśnego kina, które
ma bawić, relaksować i zapewniać rozrywkę. Dostałem natomiast strasznego gniota, który mocno zaniża średnią ocenę poprzez (uwaga) - debilny scenariusz.
Wychowałem się na Wu-Tang'u i ich pierwszej płycie, wiem że RZA jest spoko typem i pewnie byśmy się dogadali, ale kurcze... ten film kuleje. W całym tym cyrku totalnie
spieprzono sceny walki... w ''Przyczajonym'' było 100 razy lepiej. Cała historia jest tak prostacko prosta, że aż nie chce się tego oglądać.
Rick Yune to jakaś pomyłka... jedyna fajna postać, to Srebrny Lew grany przez Byrona Manna... paradoksalnie zagrał lepiej niż Russell Crowe.
Jak wyjdzie na DVD, to kupię,,, dla zasady...