Zastanawiałem się między 8-ką a 9-ką, aż w końcu wystawiłem 9-kę dzięki muzyce niczym z repertuaru Howard'a Shore'a. Serio, słuchając ścieżki dźwiękowej przypominają się momenty z Władcy Pierścieni:P
Film sam w sobie jest cudowny. Nie jest to tylko dramat sci-fi ale dramat sci-fi z nutą romansu i fantasy oraz z głębokim, mocnym i utrwalającym się w pamięci przesłaniem. Ale jeśli już uogólniamy to odważę się powiedzieć, że jak dla mnie to jest to najlepszy film sci-fi lat dziewięćdziesiątych.