Aż dwóch reżyserów zatrudniono, by dać nam celebrycki film o facecie minionego czasu, co to jednak ho, ho. Część z Was dała się nabrać na pseudomądrości wypowiadane przez bohatera granego przez Michaela "Macho" Douglasa oraz na jego upudrowaną jurność. Wierzcie mi, gdyby facet nie był bogaty i ustosunkowany (nieważne - jest czy był), to żadna z dziewczyn nie obejrzałaby się za nim i na dobitkę - żaden z chłopaków nie wysłuchiwałby nawet przez chwilę tych mądrości. Film zrobiony pod Douglasa, ale nawet on nie daje rady z banalnym scenariuszem, napuszonymi dialogami, słabiutką muzyczką itd. (Brak porównania z np. "Upadkiem" czy "Wall Street").
Więc o czym jest - do diaska - to movie? O osamotnionym, byłym rekinie biznesu zbudowanym - biznesie, nie rekinie - na szwindlu. Kalmenowi zaczyna mu wysiadać pikawa, bo prowadził - jak wynika z przecieków ekranowych i gadki - bogate życie biznesowe i erotyczne. Ale co tam, on nie będzie się leczył, baa, będzie rwał panienki jak młode wiśnie. Oczywiście młode. Jak nie wiadomo dlaczego młodziutkie (a niektórzy z Was chyba nie wiedzą, więc polecam pozycję: Michael P. Ghiglieri - "Ciemna strona człowieka", Warszawa 2001, antropologia, St. Zjedn., 400 s.
Powiem szczerze - postawa ludzi typu Kalmen jest mi nad wyraz obrzydliwa w każdym sensie: ekonomicznym, społecznym, psychologicznym i egzystencjalnym. Tacy ludzie zasługują na dużo gorszy los. Nie potrafię zrozumieć, co się niektórym z Was podoba w tej postaci. I w tym filmie, który - moim zdaniem - jest zaledwie poprawny.
Człowiek niemiły (społecznie, egzystencjalnie etc.), ale trochę dałem się nabrać na mądrości bohaterów (choć drugoplanowych, a nie majkelowych). Ale właściwie chciałem powiedzieć coś zupełnie innego - bardzo dobrze napisane! :)
Pozdrowienia!
Słabo przykładałeś się do oglądania, więc opinia wątpliwej jakości. Panienki zaczął rwać i szwindlować po wizycie u lekarza, gdy dowiedział się o sercu.