A mógł być "Człowiek..." taki dobry.Pomysł był dość oryginalny.W ciekawy sposób ukazać sposób dylemat niewidzialności baz żadnych warstw komediowych.Już same efekty warstwowego znikania na trailerze były świetne.Reżyser miał co najmniej dwa sposoby na zrobienie tego filmu.Z jednej strony mógł być to zapis narastającej obsesji,psychozie niczym w Lśnieniu.Psychika Sebastiana zmuszonego do przebywania w nietypowym stanie przez dłuższy okres nie wytrzymuje.Jego żarty o byciu Bogiem Na początku filmu przez niego samego zaczynają być rozumiane dosłownie itd,itp.Ten jednak wątek nie został jednak przeprowadzony dostatecznie ciekawie,gdyż co tu dużo mówić.Sebastian okazuje się po prostu walniętym psycholem zabijającym wszystko co się rusza.Właściwie nie widać w filmie powodów do aż takiej agresji,szczególnie,że Sebastian jest naukowcem nie zaś dopiero co wyciągniętum z więzienia etatowym zabójcą.Kilka słów nz ust lekarki,iż jego psychika mogła nie wytrzymać nie wystarczą.Należało to,szanowny panie reżyserze,wiarygodnie przedstawić na ekranie.Paul Verhoeven jednak wyrażnie jednak skłania się ku widowisku co w tym przypadku też się nie udaje bo pod tym względem film jest przegadany.Ostatecznie można było zrobić czyste kino akcji o naukowcach uwięzionych w podziemnym laboratorium nękanych przez szaleńca,coś w stylu Obcego tyko bez Obcego.Jednak te sceny zajmują ostatnie 20 minut.Zawinił scenarzysta,który cyba za bardzo nie wiedział oczym ten film ma być.Efekty są niesamowite.Zarówno te dotyczące niewidzalności jak i inne (np.ze spadającą windą) ale wydawało się,że Verhoeven może wyciągnąć z tego filmu więcej.Zabawa tylko przeciętna.