PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=107579}

Człowiek z kamerą filmową

Chelovek s kinoapparatom
8,1 8 830
ocen
8,1 10 1 8830
8,3 16
ocen krytyków
Człowiek z kamerą filmową
powrót do forum filmu Człowiek z kamerą filmową

Po zakończeniu oglądania, musiałem otrząsnąć się z futurystycznej wizji społeczeństwa i człowieczeństwa. Chociaż tylko ślepiec nie dostrzeże doniosłości tego dzieła (montaż, dynamizm, muzyka), to mnie ten widok przeraża, odpycha i irytuje. Nie tego oczekiwałem po filmie który miał "obrazować życie". Obrazuje owszem, ale do licha, czy taki obraz życia wzbudza zachwyt na forum? Przecież to życie pokazane w "Człowieku z..." to ot, wielkie zmrówczenie.

Nic tylko stawiać huty, bo stal jak krew potrzebna jest, by sprawiedliwie kroić wspólny bochen.

ocenił(a) film na 9
Paratrooper

:-)
Zgadzam się, że ten obraz może przerażać :-) Ale warto pamiętać (dla własnego zdrowia psychicznego), że to był film propagandowy, sławiący marksizm-leninizm, życie nowoczesnych ludzi w nowoczesnym państwie, ZSRR - kraju wyzwolonym od carskich ciemiężycieli parę lat po rewolucji październikowej. Sam Wiertow wierny był tym ideałom i o tym opowiada w swoim filmie (m.in. za zbytnią gloryfikację Lenina został zdegradowany przez Stalina i popadł w niełaskę, w zasadzie umierając w niesławie i zapomnieniu).

Widać w filmie sugestie swoistej konfrontacji między tym co odchodzi (stara cerkiew w tle któregoś kadru) a tym, co nadchodzi. Nowe obyczaje, zrównanie statusu kobiety i mężczyzny - kobieta strzela, pracuje na równi z mężczyznami, mało tego: razem z mężczyznami pije piwo w barze, rozwodzi się (w filmie ukazane są pozwy rozwodowe - co ciekawe ZSRR było pierwszym krajem, który wprowadził rozwody - nazwijmy je - instytucjonalne, uznane przez państwo), potrafi sama się utrzymać. Mało tego: w filmie po raz pierwszy pojawia się postać w toalecie - Wiertow wprowadza elementy voyeurystyczne, kusi podglądactwem, po raz pierwszy widzimy poród itd...

Poprzez montaż reżyser sugeruje nam pewne wydarzenia, które dzieją się w różnych miejscach w tym samym czasie - to była nowość wtedy! Do tego pewna zabawa w fikcję (już od pierwszych kadrów, kiedy to widzimy kamerę, na której pojawia się postać właśnie z tą kamerą itp.), do której właśnie (między innymi) nawiązywała Aleksandra Czerniawska w swojej pracy dyplomowej, czy realizując pomnik KINOOKO w Białymstoku.
Do tego jeszcze sugestia (poprzez montaż), że życie nie istnieje jako pewna logiczna całość, nie posiada ciągłości (zupełnie co innego na ten temat mówi fenomenologia!), świat jest "począstkowany"... :-)

Traktując kamerę jako oko, które obserwuje za nas ten świat i nam go pokazuje, przewidział Wiertow to, co dzieje się dziś: dziś budujemy sobie często obraz świata z mediów, nie będąc w miejscach, o których współczesne oko kamery opowiada.
Jednym z przekazów filmu jest także to, że tak naprawdę nasze miejsce na ziemi istnieje poprzez pracę jaką wykonujemy dla społeczeństwa. Jesteśmy trybikami systemu. Wiertow pokazuje, że na oczach jego i jemu współczesnych zmienia się sposób życia człowieka, a to poprzez tempo narzucone przez maszyny.

Co do muzyki w filmie: w oryginalnej wersji Z ZAŁOŻENIA nie było żadnego podkładu muzycznego i sam Wiertow pewnie przewraca się w grobie, że takowe do "Człowieka z kamerą" powstają, bo nie o to chodziło twórcy. Robienie jakiegokolwiek podkładu muzycznego (choć przyznać trzeba, że kilka tych, które powstały są świetne same w sobie) do tego filmu jest bez sensu, świadczy o pewnej ignorancji, przeczy idei samego Wiertowa. Dokument powstał w myśl, że film to nowe medium i nie powinno się w nim odwoływać do literatury, opery, teatru (choć nie udało mu się uciec od malarstwa - tak jak dla malarzy liczy się dla Wiertowa światło i cień, portret...). Stąd Wiertow nie napisał nawet scenariusza (to nawiązywałoby do literatury) i kategorycznie odrzucił grę tapera, czy jakiejkolwiek orkiestry (muzyka i obraz to opera, a on nie chciał opery). Film Z ZAŁOŻENIA miał oddziaływać na widza TYLKO I WYŁĄCZNIE OBRAZEM, jego nowatorskim montażem (co ciekawe film montowała głównie jego żona), który "szatkuje" nam rzeczywistość (podobnie jak wcześniej w malarstwie u kubistów, czy nawet surrealistów). Sztuka miała polegać na tym, że tak jak słuchając muzyki wyobrażamy sobie pewne obrazy, tak widząc w filmie np. obraz grających muzyków i ich instrumentów, mamy wyobrażać sobie generowane przez nie dźwięki. Zresztą na początku filmu można przeczytać manifest Wiertowa tłumaczący zamysł tego eksperymentu filmowego. Z dźwiękiem reżyser zaczął eksperymentować dopiero w kolejnym filmie "Entuzjazm" (rejestrował dźwięki w kopalniach Donbasu i zmontował je w rytmiczną, dźwiękową symfonię).
Chcąc uszanować i zrozumieć dzieło Wiertowa, lepiej oglądać film bez dźwięku.

Wiele ciekawych informacji można przeczytać w esejach Wiertowa, które w Polsce wydano w 1976 roku pod tytułem "Człowiek z kamerą", przy czym pozycja ta jest baaardzo trudna do zdobycia, mnie udało się dotrzeć tylko do kilkunastu stron kserokopii :-)

eshal

Dzięki za tak zamaszystą odpowiedź : )

Mnóstwo ciekawych informacji, które mimo że nie sprawiły, że film bardziej mi się spodobał, to na pewno patrzę już na temat inaczej. W każdym razie, warto zobaczyć film, jak i warto przeczytać Twoje słowa : )

ocenił(a) film na 9
Paratrooper

:)
Nie zamaco :-)
Cała przyjemność po mojej stronie!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones