dziś już nie ma takich filmów... świetna rola Eugeniusza Bodo...
Bez przesady, do rewelacji mu daleko. Fabuła, jak to w naszych przedwojennych dramatach, naiwna, niecne zakusy perłowej szajki wywołują raczej rozbawienie niż dreszczyk niepokoju :). Byłoby to wszystko mocno średnie, gdyby nie urocza, śliczna Reri. Bardzo fajna zwłaszcza scena dyskusji o emancypacji przy stole :). Jak zwykle ujmujący Michał Znicz.
Uwaga, spojler zakończenia!
Bardzo dobrze, że w końcu ten skończony osioł, ukochany Moany, zrozumiał, że ją kocha i jest happy end. Trochę tylko szkoda takiej dziewczyny dla takiego cymbała, no ale cóż, miłość jest ślepa :D