seans z cyklu: kończ waść, widza oszczędź..
nieba chciałoby się uchylić dla tego rozdziabdzianego produktu dziallopodobnego w którym jest wszystko to co być powinno, ale po raz pięćsetny i o jakieś sto pięćdziesiąt lat za późno. krwawe wojażowanie przypudrowane tandetnym makijażem. fragmentaryczne uchylenie nieba.
osobiście kocham argento miłością synoską i bezwarunkową, ale fakty są takie, że od prawie trzydziestu lat nie dał nam niczego znaczącego - licząc od Fenomeny z 1985 - nie poczynił żadnego kroku w celu poszerzenia formuły. a wchodzenie na ślepy teren od lat panujących tu dziewcząt o oczach czarnej hańczy - audrey hepburn w Doczekać Zmroku i mijki farrow w Blind Terror - właśnie czegoś nowego wymaga.
może czas już pomyśleć o zasłużonej reżyserskiej emeryturze?
tanie, wtórne i nieświeże autoplagiatowanie pomysłów dawno wymyślonych w zakurzonym muzeum prymitywnej sermięgi, kiczu i koszmaru rozdziabdzianego dziallo.