... jest zrozumiałe że nie miał polskiej premiery choćby zbliżonej do daty premiery światowej. Jednak ostatnio bardzo wiele filmów "starej daty" ma "lekko" spóźnioną datę premiery w polskich kinach, jak np. "Hair", "Annie Hall", "Casablanca", "Przeminęło z wiatrem" czy nawet "Gabinet doktora Caligari". Bardzo cieszy mnie ten fakt, bo jest nadzieja, że i "Czarnoksiężnik..." również dołączy do grona tych "szczęśliwców". W każdym bądź razie liczę na to i pomimo, iż ten kultowy film oglądałem już kilka razy to jednak obejrzenia go na dużym ekranie nie mógłbym sobie odpuścić. To film mojego dzieciństwa i uwielbiam do niego wracać.
Mam to samo niedość, że był moim ulubionym z dzieciństwa to jeszcze chętnie do niego wracam.
Jak to: nie miał polskiej premiery? Nigdy go w Polsce nie wyświetlono? Przecież to nieprawda...
Polska premiera była zapewne zaraz po wojnie, pod koniec lat 40. Gdyby wojna nie wybuchła, byłaby ona pewnie wiosną 1940 (równolegle zapewne z "Iwonką" lub "Moja mama to ja", planowanymi polskimi filmami).
Być może był, ale nie miał ustalonej premiery. Tj. ktoś może przemycił nielegalną (dzisiaj nielegalną, kiedyś nie było praw autorskich na takim poziomie) kopię i puszczał w jednym mieście.
To nieprawda, że te filmy nigdy nie były w Polsce puszczane. Filmweb po prostu podaje daty repremier, czy jak to się zwie. Te filmy są po prostu ponownie wprowadzane do kin, głównie studyjnych. Tak było chociażby z filmami Chaplina, chociaż miały one swoje premiery w Polsce dawno temu.
No właśnie i to jest głupie. Bo człowiek chce wiedzieć kiedy film zadebiutował w naszym kraju, a tu pokazuje datę wznowienia. Totalny bezsens.