Nie. Po prostu nie.
Ekranizowanie książek to najdurniejszy pomysł, jaki przyszedł człowiekowi do makówki.
Idę pogłaskać Tomasza Manna po obwolucie...
"Konopielka"... No tak... Że też ja nigdy nie mogę mieć racji od początku do końca! Idę... się pogłaskać!
PS. Nie zesraj się. Pani, której imienia używasz jako nicku, by się z tobą nie zgodziła kompletnie. Dlaczego niby przeszkadzają ci ekranizacje filmowe? Film to zupełnie inne medium i właściwie należy rozpatrywać go w oderwaniu od książkowego oryginału. To jest retelling historii w nowej perspektywie. Oceniaj film jako film, a nie jako wyłącznie ekranizację. Co za idiotyczne i ograniczone podejście masz.
Ło matko... Ale stary komentarz! :) po 1 - nie pamiętam już, o co mi dokładnie chodziło, ale to było napisane żartem i prawdopodobnie w odniesieniu do jakiejś frustracji co do konkretnej adaptacji, ktora mi sie moze WTEDY nie spodobała. Teraz cholera wie, jak bym oceniła. Nie było to przemyślenie teoretycznonaukowe!!!! XD frustracja plus żart, ok?
Po 2 - z Simone de Beauvoir poglądami się nie utożsamiam, nick dla beki (jakbym miała "Belzebub", to też nie znaczy, że czczę Szatana ;)). I owszem, wiem, że ta pani nie zgodziłaby się pewnie z dużą częścią mojego dorobku intelektualnego, ale i z komciami na Filmwebie. :)
Po 3 - "Nie zesraj się" to paskudna klątwa. Mam szczerą nadzieję, że się jeszcze w życiu nie raz zesram! No bo umrę... Śmierci mi życzysz, człowieku okrutny!?
A ja Tobie właśnie życzę, żebyś się zesrał jeszcze nie raz, regularnie i zdrowo! :-*