Po około godzinie filmu da się przyzwyczaić do wyjątkowej szpetoty głównego bohatera, jak i jego
marnej gry aktorskiej i przedziwnej, nieuwarunkowanej niczym logicznym mimiki... Potem film da
się już oglądać.
A tak abstrahując od tematu: Nie porwał mnie, ani nie zachwycił. Nie jest to tak naprawdę film o
miłości chłopaka i dziewczyny tylko o miłości ojca i syna, która na dodatek jest tu bardzo płytka i
jednowymiarowa. Sam motyw przenoszenia się w czasie, mimo że jest głównym motorem
napędowym filmu, tak naprawdę nic ciekawego nie wnosi do historii, a bez tegoż motywu, staje
się ona płaska, pusta i przyziemna.
Nie wiem, może ktoś lubi oglądać filmy o niczym, ale ja podziękuję ;)
Za pomysł, za zdjęcia, za Rachel McAdams, za budowanie historii i za momenty komediowe... w sumie to chyba przesadziłem z tą 6tką, masz rację ;)
nom przesadziles . .ja bylem maxymalnie zawiedziony a tez lubie te aktorke . . no ale coz. .
Jak mozna oceniac film przez perspektywe sympatii do aktora/aktorki? To, ze lubie kucharke w restauracji nie oznacza wcale, ze jedzenie tam podawane jest wysmienite.
I co znaczy, "lubie ta aktorke"? Chyba raczej to powinno brzmiec: "podoba mi sie na tyle, ze moglbym sie zakochac". A to wtedy wyjasnialoby zawyzaznie oceny filmu, w ktorym gra.
"Lubie tą aktorkę" w moim przypadku znaczy tyle że lubię patrzeć na jej grę aktorską, czyli że lubię wykonywaną przez nią pracę. To samo mogę powiedzieć o Kathy Bates... w niej też Twoim zdaniem mógłbym się zakochać?
Mało tego... jak gej powie że lubi jakąś aktorkę to też ma na myśli że mógłby się w niej zakochać? Plz, give me a break...
A wracając do sedna: skoro lubię tę aktorkę (przez co mam na myśli że podoba mi się jej gra aktorska) to automatycznie zwiększa to ocenę jaką wystawiam filmowi, ponieważ jej gra jest częścią tego filmu... jak by nie patrzeć.
Sam lepiej zrob sobie break.
Film jest do bani, gra aktorska lezy ale ty dasz 10, albo chociaz 5, bo przeciez gra "ona"? Fikcja, ale jakze prawdopodobna wg twojej skali oceniania. Kazdy film to oddzielna praca. Kazdy aktor czy aktorka ta prace wykonuje raz lepiej a raz gorzej. Za sam udzial nie dostaje sie ocen. Oceny sa za efekty i jakosc wykonania wg mnie.
Ja nie czepiam sie twoich upodoban. Ja zawracam uwage na twoja skale wartosci i twoje uzasadnienie dla wystawianej oceny.
Jesli ktos nie lubi J. Lopez czy amerykanskich raperow to uzasadnione jest zanizanie ocen filmow, w ktorych ci wystepuja?
Jeśli J.Lo czy "amerykańscy raperzy" grają słabo - to oczywiście, zaniżanie ocen filmów z ich udziałem jest moim zdaniem jak najbardziej uzasadnione. Zła/dobra gra aktorska rzutuje na jakość filmu, a w przypadku "About Time", dobra gra aktorska Rachel McAdams trochę ten film od strony technicznej ratuje. That's it.
I z taka forma oceniania zgadzam sie. Nie zgadzam sie jedynie z ocenianiem filmu patrzac >TYLKO< na to czy lubie danego aktora/aktorke czy nie. ;)
Nigdzie nie napisałem że oceniłem ten film patrząc TYLKO na to czy lubię McAdams czy nie. Ty to stwierdziłeś ;)
Nie do konca :P
"Za pomysł, za zdjęcia, za Rachel McAdams, za budowanie historii i za momenty komediowe..."
Jak byk, za Rachel McAdams a nie za jej gre :P Ot tak tylko czepiam sie slowek ;)