ale troche naiwny.Życie i związek nie jest taki prosty.Decyzje nie polegają tylko na wybraniu muzyki na ślub czy miejsca podróży poślubnej. I ten "angielski humor" na przykład: Tim mówi Merry że chce mieć jeszcze jedno dziecko, a ona na to ze śmiechem że to boli i że się roztyła.Wszystko w porządku, ale troche mi brakuje bardziej oczywistego humoru.Owszem pojawia się, ale jest go za mało
Cenię jednak ten film za życiową mądrość i dojrzałość.I za proste,ale bardzo, bardzo ważne zyciowe przesłanie: trzeba się cieszyć każda chwilą. I za to lubie wracać do tego filmu...