W ogóle w tym filmie nie ma zbyt wiele miłości. Kilka scen i już są na randce, idą do łóżka i już nagle są parą. Wnerwia mnie, że tak bardzo w reklamach podkreślali wątek, który kończy się gdzieś w połowie filmu, a potem już nagle wszystko idzie w nudne wątki rodzinne.
Film kompletnie mnie rozczarował. Pomysł użycia podróży w czasie w romansie miał olbrzymi potencjał, lecz tu go zmarnowano.
W tym filmie jest pełno miłości. Ciężko Ci to raczej pojąć, zważając na to, że nie miałeś w swoim życiu realnym za dużo styczności. Oczywiście z tą romantyczną. Bo trochę Ci współczuję, że nie zauważyłeś innych oznak miłości w tym filmie, bo to znaczy, że też tego nie doświadczyłeś. Miłość widać wyraźnie między ojcem a synem, siostrą i bratem, inną damsko-męską parą. Wiele warstw pomiędzy różnymi osobami.
Przeżyłem 6 nieszczęśliwych miłości, więc wiem co to miłość. Jak w trailerze zapowiadają, że film będzie o miłości do kobiety, to to chce obejrzeć, a nie jakieś rodzinne smuty. Poza tym skupili się na relacjach ze wszystkimi, a w sumie żadnej nie przedstawili porządnie.
Film kompletnie zmarnował swój potencjał. Zamiast opowiedzieć o miłości to temat tylko szybko przeleciał, a potem przestawił sie na rodzinne smuty, które były totalnie nudne.
Znakomicie przedstawił relację ojcowsko-synowską, czego Ci tam brakowało, że uważasz, że nie jest przedstawiona porządnie?
Sześć NIESZCZĘŚLIWYCH, więc nie przeżyłeś szczęśliwej - żelazna logika, że Ty kochałeś, ale nie byłeś kochany. Wniosek? Nie miałeś za dużo styczności z uczuciem jakie się wiążę, kiedy kocha Cię osoba odmiennej płci, tak? Więc nie, nie wiesz co to odwzajemniona miłość i długi, szczęśliwy związek i jak wygląda bliskość między damsko-męską zakochaną parą po roku bycia ze sobą?
"Rodzinne smuty"? Czyli poświęcanie własnego dobra dla dobra kogoś bliskiego? Trudno Ci pojąć, że komuś może być ciężko rozstać się z rodzicem, z którym łączy tego kogoś głęboka więź? To dramat, nie komedia i tak ja odebrałam ten trailer. To, że Ty oczekiwałeś tylko romansu z si-fi, to już kwestia indywidualnego spojrzenia i nie ma się co kłócić o takowe. Ale o kompletnej płytkości emocjonalnej i sporych problemach na tym polu, świadczy opisanie decyzji głównego bohatera i tego, jak to wszystko zostało przedstawione, jako "rodzinne smuty".
I nie, temat filmu - miłość, nie przeleciał szybko. On cały jest o miłości, ale jak udowodniłam wyżej - możesz tego nie zauważać z racji braku własnych doświadczeń.
Nie przedstawił jej znakomicie, ten wątek był sztuczny, wepchnięty na siłę i mało prawdziwy.
"Nie miałeś za dużo styczności z uczuciem jakie się wiążę, kiedy kocha Cię osoba odmiennej płci, tak? Więc nie, nie wiesz co to odwzajemniona miłość i długi, szczęśliwy związek i jak wygląda bliskość między damsko-męską zakochaną parą po roku bycia ze sobą?"
I co z tego? To film. Film ma dotrzeć do każdego nie tylko do osób, które to przeżyły.
"To dramat, nie komedia i tak ja odebrałam ten trailer. To, że Ty oczekiwałeś tylko romansu z si-fi, to już kwestia indywidualnego spojrzenia i nie ma się co kłócić o takowe."
Tak, oczekiwałem Romansu s.f., bo tak ten film jest podpisany na filmweb. Zresztą trailer też skupia się na miłości do dziewczny sugerując, ze film jest o tym, a nie rodzinnych smutach..
"I nie, temat filmu - miłość, nie przeleciał szybko. On cały jest o miłości, ale jak udowodniłam wyżej - możesz tego nie zauważać z racji braku własnych doświadczeń."
Ta, najlepszy argument. Może jeszcze napiszesz, że nie zrozumiałem tego filmu, albo jestem za głupi. znajdź logiczny argument zamiast czepiać się rozmówcy.
Miłość do rodziny, to co innego niż miłość do drugiej osoby. Któremu film poświęcił za mało czasu wpychając niepotrzebnie wątki rodzinne, które nic do niego nie wnosiły. A same podróże w czasie były totalnie zmarnowane w filmie. Można było to znacznie lepiej wykonać, gdyby skupili się na jednym zamiast robić dwa filmy w jednym.
Film zapewne dotarł i do ludzi, którzy tego nie przeżyli. Ale to Ty wyciągasz argumenty, że tam nie ma wiele miłości, vide - nie widzisz tej miłości.
Cytat z filmwebu "dramat, komedia, romans, s-f".Napiszę caps lockiem "DRAMAT". Tak ten film jest podpisany na filmebie, należało doczytać, a nie pienić się i urywać fakt, że jest jak byk napisane, że to dramat.
Znalazłam wiele logicznych argumentów, ale Ty zamiast równie logicznie go obalić piszesz "ta, najlepszy argument".
Oczywiście, że miłość do rodziny, to co innego, niż miłość do drugiej osoby. Ale tam jest dość czasu dla każdego rodzaju miłości. Wątki rodzinne wniosły mnóstwo. Chociażby nakreślenie sposobu postrzegania świata przez głównego bohatera, jego wrażliwości, mniej lub bardziej udanych prób naprawiania "zepsutych" relacji. Te wątki rodzinne służyły za ciągłą naukę. Jak możesz tego nie widzieć? Scena z próbą odmieniania historii siostry - Tim nauczył się, że należy po prostu BYĆ przy danej osobie i czasem musi ona przeżyć coś strasznego, żeby się wziąć w garść. Życie to lekcja.
Film jest o jednym, o miłości, wielowymiarowej i wielowątkowej. Tam nie ma dwóch filmów. Historia o tej romantycznej miłości i jej konotacjach, to pierwszy plan, a wokół i w tle mamy ciekawą historię o człowieku i innych aspektach uczuciowości i emocjonalności. Nie można postawić dwójki ludzi bez żadnej historii i zrobić z tego filmu o miłości. Historia jest logiczna i płynna, dowiadujemy się, skąd wzięła się ta, czy tamta decyzja, bo KAŻDA ma swoje uzasadnienie. Nie widzisz tego, bo zamiast próbować się cieszyć filmem, byłeś niezadowolony, bo inaczej sobie to wyobrażałeś, to miała być komedia romantyczna według Ciebie, bo nie doczytałeś słówka "dramat". A ten film tak ogólnie rzecz biorąc jest po prostu słodki-gorzki, bo takie jest życie.
Czy Ty sobie wyobrażasz, że miłość, to jest zawsze to samo, wygląda tak samo i absolutnie nic nie ma na nią wpływu, bo jak się zakochasz, to MIŁOŚĆ i koniec. Uważasz, że środowisko nie kształtuje tego wszystkiego?
Na Twoim przykładzie to znakomicie widać, bo szukasz rzeczy, która nie istnieje, twierdzisz, że filmy o miłości (niektóre) są nierealne, ale to bzdura, bo z wielu ludzkich historii można zrobić filmy, w które byś nie uwierzył, bo jesteś za bardzo ograniczony i niechętny do jakiejkolwiek zmiany.
Dramat oznacza dramatyczne wątki, nie oznacza, że wątek miłosny zostaie olany w połowie filmu, dla zupełnie nie potrzebnych wątków rodzinnych.
"Ale tam jest dość czasu dla każdego rodzaju miłości. "
Nieprawda. Miłość do ukochanej wyglądała jakby film włączył przewijanie. Totalnie nie widać było tego uczucia.
"Tam nie ma dwóch filmów."
Są dwa sztucznie połączone filmy. Jeden o miłości, drugi rodzinne bzdury.
"Nie można postawić dwójki ludzi bez żadnej historii i zrobić z tego filmu o miłości. Historia jest logiczna i płynna, dowiadujemy się, skąd wzięła się ta, czy tamta decyzja, bo KAŻDA ma swoje uzasadnienie. "
Ale to nie znaczy, że wątek miłosny w romansie ma zajmować zaledwie połowę filmu i być napisany na kolanie. Tym bardziej, że wątki rodzinne wcale nie poszerzają perspektywy tego motywu.
"Nie widzisz tego, bo zamiast próbować się cieszyć filmem, byłeś niezadowolony, bo inaczej sobie to wyobrażałeś, to miała być komedia romantyczna według Ciebie, bo nie doczytałeś słówka "dramat". A ten film tak ogólnie rzecz biorąc jest po prostu słodki-gorzki, bo takie jest życie."
A GDZIE JA NA PISAŁEM, ŻE OCZEKIWAŁEM KOMEDII ROMANTYCZNEJ? OCZEKIWAŁEM KOMEDIODRAMATYCZNEGO ROMANSU S.F., A DOSTAŁEM JAKIEŚ RODZINNE SMUTY, GDZIE ROMANSU PRAKTYCZNIE NIE BYŁO, S.F TEŻ, A KOMEDIODRAMAT DOTYCZY NUDNEGO TEMATU!!!
"Czy Ty sobie wyobrażasz, że miłość, to jest zawsze to samo, wygląda tak samo i absolutnie nic nie ma na nią wpływu, bo jak się zakochasz, to MIŁOŚĆ i koniec. Uważasz, że środowisko nie kształtuje tego wszystkiego?"
Nie, ale właśnie tego film nie pokazał. Tam miłość jest i już koniec tematu są szczęśliwi, przechodzimy do nudnej rodzinki. Nie było pokazanego żadnego wpływu środowiska na tę miłość. Samej miłości do ukochanej też nie pokazali.
filmy o miłości są nierealne. Wszystkie bazują na dwóch, trzech utartych pomysłach. A nawet jak mają ciekawy pomysł jak tu to go muszą zmarnować, bo oczywiście, nie może być dobrego filmu o miłości pokazującego to uczucie.
"A GDZIE JA NA PISAŁEM, ŻE OCZEKIWAŁEM KOMEDII ROMANTYCZNEJ?" - no jak to gdzie, trzy posty wyżej, nawet słowem nie wspomniałeś o dramacie, teraz tylko bronisz się w ten sposób. Cytat "Tak, oczekiwałem Romansu s.f., bo tak ten film jest podpisany na filmweb.". Kiedy wypomniałam, że jest podpisany jako dramat, nagle dołączyłeś to słowo do swojej wersji i nagle puuuf "komediodramat, przecież pisałem!!!oneoneone".
Ponownie zero argumentów z Twoje strony, tylko "film nie pokazał" i tak w kółko. To możesz inaczej, napisz mi, jak Twoim zdanie powinno wyglądać pokazywanie miłości, bo widocznie Twoja wyobraźnia przytłacza nas, zwykłych zjadaczy chleba, którzy nie mają trudu z dostrzeżeniem tych aspektów w filmie i widocznie zadowalają się byle czym. Oświeć, UARGUMENTUJ, bo na razie w kółko powtarzasz to samo "nie pokazał", "nie ma". "nie było widać". Jeśli znowu wyjdziesz z tego w ten sam sposób, albo zamiast stanąć na wysokości zadania, zaczniesz jakiś bełkot a la Seller, potwierdzisz tylko fakt, że jesteś maluczkim ignorantem, który nie wie nic.
Ja tymczasem mogłabym na poczekaniu sypać argumentami, gdzie tu widać miłość (ostatnia scena z ojcem - spacer po "ich" plaży jako sześciolatek; poświęcenie możliwości spotykania się z ojcem na rzecz kolejnego dziecka, więc uszczęśliwienia żony; kombinowanie jak wyciągnąć siostrę z wypadku etc. etc. etc.).
Widziałam świetny film ostatnio. Chłopak i dziewczyna poznają się przez grę komputerową, w ciągu tygodnia są w sobie zakochani i on szybko do niej przyjeżdża, wszystko trwa dalej, on stara się tak dobrze wypaść, że powoduje to kilka komediowych scen, dość szybko ona rzuca dla niego cały swój świat i wyprowadza się do niego, znajduje prace, zamieszkują razem, będzie matką i żoną. Dla Ciebie to pewnie brzmi nudno, nie chciałabyś takiego filmu oglądać o miłości, co? Ach, zaraz, to nie film, to moje życie. Także nie. Filmy nie bazują na utartych schematach. Bazują na życiu. To życie ma dwa, trzy utarte pomysły i tak to leci ;] Miłość = On plus Ona, parę różnej jakości scen, szczypta wzruszeń i/lub przeciwności losu, ślub, dzieci, wychowywanie tych dzieci, wnuki, śmierć. Pomiędzy tym jeszcze trochę pracy, wakacji, spacerów, może pies lub kot. Tak wygląda życie.
NAPISZ, jak wygląda miłość. Nauczaj.
No właśnie nie napisałem, że oczekiwałem komedii romantycznej tylko romansu. I wątki dramtyczne i komediowe by mi nie przeszkadzały, gdyby były związane z głównych wątkiem czyli miłością.
Filmy bazują na utartych schematach, nie na życiu. 90% filmów o miłości to schematy, które kiedyś może i miały coś wspólnego z rzeczywistością, ale zostały już tak zniekształcone.
"To życie ma dwa, trzy utarte pomysły i tak to leci"
Nieprawda.
Nadal sprowadza się, że oczekiwałeś czegoś, bo nie umiesz doczytać, tam jest napisane NA PIERWSZYM MIEJSCU "dramat". Wątki komediowe i dramatyczne są powiązane z głównym wątkiem, ale nie widzisz tego. Czemu? Może wybrałbyś się do psychologa, żeby mógł ocenić Twój problem? Przydałby Ci się.
Ponownie napiszę - gdzie masz jakieś argumenty na poparcie swoich tez? Pokaż przykłady z filmu.
Powtarzam również - napisz mi, jak Twoim zdanie powinno wyglądać pokazywanie miłości. Znowu pociskasz farmazony bez konkretów w swoim ostatnim poście.
""To życie ma dwa, trzy utarte pomysły i tak to leci"
Nieprawda"
Prawda. => właśnie zaprezentowałam Twój poziom wypowiadania się.
"90% filmów o miłości to schematy, które kiedyś może i miały coś wspólnego z rzeczywistością, ale zostały już tak zniekształcone." - jak zniekształcone?
Zamilcz w tym temacie, albo zacznij pisać z sensem, bo ja nie odpuszczę. A Ty wciąż zero argumentów, zero przykładów, tylko "nieprawda" "nie ma". Może wytłumacz swoją definicję miłości, jak sobie wyobrażasz idealny film. Nie wiem ile razy jeszcze mam to powtórzyć.
Ale na filmweb kolejność gatunków nie ma znaczenia. Te wątki nie mają nic wspólnego są tylko bzdurnym zapychaczem tak jakby zrobili dwa filmy w jednym.
"Może wybrałbyś się do psychologa, żeby mógł ocenić Twój problem? Przydałby Ci się. "
Tak, bo jak komuś się nie spodobał ten film to musi mieć problemy psychiczne.
Zniekształcone do takiej formy, że już nie mają nic wspólnego z prawdziwą miłością.
To ty masz argumenty głównie jako czepianie się mnie, a nie jako argument. Film miał być romansem s.f. i komediodramtem, tylko, że to zostało zrobione tak jakby mieli pomysł na dwa filmy (jeden o miłości, drugi o rodzinie) i zrobili z tego jedno kosztem romansu.
Nie, z tego co widać na Bastionie, z Twoich fanpagów, facebooka Twojego bloga. Głównie jęczysz, ludzie się z Ciebie nagminnie nabijają, nie masz przyjaciół, za to masz problemy społeczne i z przystosowaniem się do życia. Stąd wysnułam wniosek. Twoje wypowiedzi tutaj to tylko potwierdzają. Może to jakiś lekki asperger? Zero emocjonalności i pojmowania ludzkich zachowań.
Jak z pięciolatkiem... ja wiem, że kolejność nie ma znaczenia. To Ty nie potrafiłeś doczytać, że tam jest napisane "dramat" i wysnułeś wniosek z trailera, że to tylko romans z elementami sf. Trzeba było przeczytać dokładnie na filmwebie.
Ja Ci napisałam argumenty czysto filmowe. Umiesz czytać ze zrozumieniem? Bo nie widać. Ty za to nie podałeś ŻADNYCH argumentów. A czepiać się Ciebie, to ja dopiero mogę zacząć ;]
Powtarzam po raz piąty chyba - opisz mi jak wyglądałby dla Ciebie idealny film o miłości. To nam, maluczkim, wiele powie. Bo umiesz pisać tylko, że "nie o to chodzi", "to nie miłość", to przedstaw o co Ci chodzi. Zarys proszę, albo Twoją definicję miłości. COKOLWIEK z sensem.
Nawiedzona jesteś jakaś...sobie też wmawiasz nienormalność? Fajna zabawa? Mam nadzieję, że dzieci nie masz...
Nie, nie mam, nie dojrzałam jeszcze do czegoś takiego. A co to jest normalność?
Mam prawo do wypowiadania swojego zdania i polemiki, czego Seller robić nie potrafi, jak widać, jeśli nastąpiło tu Twoje zapoznanie się z dyskusją. Ja próbuję otrzymać argumenty.
Czy nawiedzona? Po części na pewno. Zabawa? Nie, to nie zabawa. Widzę problem po prostu.
Jak możesz komuś radzić pójście do psychologa tylko dlatego, że nie podobał mu się film, zrozumiał go tak, a nie inaczej, czy nie zrozumiał wcale? Czytasz się w ogóle? Ja wiem, że teraz panuje moda na terapie z powodu pierdół typu ,,śni mi się były, mam syndrom czegoś tam'' i wmawiania ludziom problemów tylko po to , żeby takie spece miały pracę, ale bez przesady. Tutaj się z tym nie pchaj.
Nie znasz całej historii, ale wypowiedzieć się należy. Znam się z Sellerem z jeszcze innego fandomu. Polecam Ci lekturkę https://www.facebook.com/spottedsellera?fref=ts może zrozumiesz, czemu doradzam koledze terapię. Problem zawsze i wszędzie z wszystkiego.
To człowiek, który uważa, że w Warszawie nie ma co robić, że kultura leży i absolutnie wszyscy ludzie są nudni. Na dwór nie wyjdzie, bo jeszcze spotka kogoś z psem, a z okazji Juwenaliowego koncertu zrobił chryję, bo nie mógł wnieść kanapki...
Problemy kolegi Sellera są głębsze i szczerze uważam, że wizyta u psychologa bardzo by tu pomogła.
Syf ponieważ? Nietrudno wyobrazić sobie tak wielkie przyciąganie, czy pragnienie/żądzę, żeby dwie dorosłe osoby, które wyraziły chęć i zgodę, miały iść do łóżka na pierwszej randce. Kwestia indywidualna. Rozumiem, że możesz mieć inne poglądy (religia, wychowanie), ale uzasadnij hasło "syf", bo w tej chwili to wypowiedź jakiegoś nastolatka, który o ludziach niewiele wie.
Ten film to jest syf. Główny wątek kończą w godzinę i walą jakieś nudne zapychacze o rodzinie. Najpierw wabią człowieka zapowiedziami o romansie z podróżami w czasie, a potem okazuje się, że połowa filmu to w ogóle nie romans.
A scena z pierwszą randką jest oznaką tego, że twórcą się spieszyło i nie mieli totalnie pomysłu na romans. Zresztą totalnie nigdzie nie widać, by się o nią starał czy coś. Co to za romans, gdzie para już po godzinie jest razem i to właściwie bez żadnych większych przeszkód.
Jak tak dalej pójdzie, będziesz się w piekle smażył. Nic w tym dziwnego. Ha, ha, ha! Smacznego! Dla szatana oczywiście.