To pierwszy i zapewne ostatni film rodem z Bolyłudu, który ogladałam. Niby zaczyna się okej, ale z każdą minuta jest gorzej:
- nie wiadomo kto jest kto (starszy brat starszym czy młodszym, koleżanka kochanką ojca, przyjaciółką rodziny czy może siostrą)
- "wielka miłość" głównego bohatera jest tak głupia (drze się w niebogłosy albo histerycznie ś,mieje robi głupie miny i zachowuje jak rozpieszczona 12 latka), że naprawdę cała sympatia (o ile tak ową wzbudził) mija
- ile można śpiewać o brzęczących złotych bransoletkach.
Nie widziałam tego filmu do końca, bo po prostu usypiałam z nudów. Akcja wlecze się jak ślimak. Już naprawdę lepiej obejrzeć 648 odcinek jakiejś telenoweli (tam przynajmniej wiadomo, że jak nie wiadomo kim jest ten "ktoś", to jest zaginiona córka lub synem) też o miłości, nie tak rozwlekle i też są ładne plenery.
Dla mnie 4/10. 4 za kostiumy, które robią wrażenie, ale to w końcu tradycyjne indyjskie stroje więc takie powinny być.
NEVER AGAIN