czy ktokolwiek zwrócił uwagę na fizyczny aspekt uczucia łączącego głównych bohaterów? Już dawno nic tak bardzo nie wzruszyło mnie w żadnym filmie. Nie ma w nim, mówiąc krótko, bezustannie, nadzwyczaj namiętnie całujących się par, jęków rozkoszy i zdradzających wszystko nabrzmiałych sutków 'gotowej' kobiety. W tym filmie, między parą głównych bohaterów wyczuwa się jakieś urokliwe napięcie; gdy patrzę na Anjali, czuję, jak zmysłowo pachnie. Wszystko jest zupełnie inne, niż to, co widzimy na codzień na ekranach. Moi poprzednicy pisali o sielance, o kiczu, o kulcie aktorów Bollywoodu. Wydaje mi się, że tego filmu nie powinno oglądać się bez zapoznania się z bollywoodzką specyfiką i kulturą indyjską. Chwilami aż trudno wytrzymać, gdy widzi się włosy rozwiane przez wiatr, jakby za aktorami ciągnął się strumień powietrza suszarki /to bardziej przypomina klimat 'nagiej broni 33 i 1/3' ;) / ... możliwe też, że cała fabuła zdaje się być niemożliwą do zaistnienia sielanką. Mimo to, warto poświęcić tych kilka godzin. Tańce, tradycyjne szaty i nieskażone zachodnią sztucznizną kobiety -PACHNĄ i przyciągają / aż zastanawiam się, jak mężczyzna wychowujący się w tej kulturze mógłby zakochać sie w zwykłej europejce... w scenie,w której rozbielone hinduski ubrane w różowe skukienki mini tańczyły obok tradycyjnych tancerek hinduskich, te pierwsze wydawały mi się jakimś ordynarnym, na siłę 'atrakcyjnym' towarem/
Prosta fabuła i nieskomplikowana uczuciowość bohaterów uzupełnia się z kiczowatym patosem całego przedstawienia. Chwilami bardzo raziło mnie 'wykorzenienie' z bohaterów ich tradycji..... mam na myśli plastikową lalkę, siostrę Anjali. Jak to jednak w dobrej bajce bywa, to,co ma najsilniejsze korzenie, wygrywa...
Może to i dobrze, na chwilę odpocząć od tego, do czego przywykliśmy w kinie. Kiczowatość może bawić, warto jednak przestawić się i wybrać się w te dziwną, niezbyt skomplikowaną mieszaninę kulturową. I co z tego, że rzeczywistość przedstawiona w filmie kojarzy się ze snem, skoro przekazuje on ważne wartości, najrpostszym językiem, choć pełnym pstrokacizny? Wiele dałabym za to, by w naszej kulturze istniały tak silne więzi rodzinne i takie oddanie się tradycji.
Widzę, że nie tylko ja zauważyłam, iż ten film pozbawiony jest banalnych, ciągle powtarzających się scen erotycznych, które często nic do filmu nie wnoszą. Film świetny pod każdym względem - tyle powiem :)
Jak to nie ma scen erotycznych?? A ta, kiedy Kajol i Shah Rukh śpiewają "Suraj Hua Madham" na tle egipskich piramid?? Przecież ta sekwencja jest przepełniona erotyzmem. Gdyby ten film nakręcili Europejczycy, albo Amerykanie w tym momencie byłaby ostra scena łóżkowa ;) (dobrze, że w Indiach jest to zakazane. Tak jest piękniej, bardziej poetycko i w ogóle).
Ciekawe, czy z powodu tej sceny KKKG dostał jakieś ograniczenie wiekowe w Indiach??? ;)