ogólnie film wzruszający, historia ciekawa. Jendak te głupie efekty np. gdy wiatr rozwiewa włosy
nawet gdy sa w środku- to mnie zalamuje! I troche przesadzają z tym płaczem czy zwolnionym tępem
i na siłe starają sie wzruszyć w niektorych momentach. Taki trochę naciągany.. Jak dla mnie ci faceci
są zbyt gejowscy- nie tylko chodzi o ubiór tego młodszego, ale też zachowanie. facet musi być
twardy a nie ciągle ryczeć!
ja kocham to, że wiatr im rozwiewa włosy nawet gdy są w środku - rozwala mnie to wewnętrznie za każdym razem.
choć fakt - w drugiej części styl ubierania Rohana i Pu jest komiczny.
ale wydaje mi się, że to kwestia prób zrozumienia mody późnych lat 90, wczesnych 2000 zachodniej Europy przez przedstawicieli zupełnie innej kultury.
zauważ, jak podobne są ich stroje do ubiorów zespołów pop tamtego okresu (eg. Spice Girls czy 'N Sync).
jeśli chodzi o płacz - taka specyfika kulturowa, wydaje mi się.
mimo całego kiczu czy przesady, tak jak cieszyło mnie oglądanie tego ponad dekadę temu cieszy mnie dalej, więc nie jest taki zły.
:)
'Facet musi być twardy...' No i tu chyba mamy główny problem. Bo według standardów indyjskich faceci są twardzi w inny sposób. Indyjski mężczyzna jest twardy wtedy, kiedy wypełnia swoje obowiązki względem innych i potrafi funkcjonować w strukturze - rodziny, kraju, świata. Nawet wojownik nie jest dobrym wojownikiem dlatego, że jest zręczny, tylko dlatego, że urodził się jako obrońca i spełnia swój wyznaczony przez siłę wyższą obowiązek ochrony innych.
Prawdziwą cnotą w rozumieniu indyjskim jest rozpoznanie, w którym z zegarków jesteś obecnie trybikiem, i trzymanie się tego, bez skarg.
Facetem w naszym rozumieniu rządzi według 'Bhagavadgity' guna gniewu/pasji - guna, czyli coś w rodzaju żywiołu. Z jednej strony pomaga zdobyć partnerkę i to, co potrzebne z rzeczy materialnych do życia, ale z drugiej, w nadmiarze, powoduje uwiązanie do 'mojego' - zdania, ciała, dobytku itp.
A indyjski Sziwa jest jednocześnie mężczyzną i kobietą. Stwarza i unicestwia w sposób ciągły. Jedna i ta sama istota.
Śiwa nie stwarza, a niszczy. Stwórcą jest Brahma, jeśli chcemy już rozróżniać bogów, jednak trzeba pamiętać, że hinduizm jest religią henoteistyczną, więc w zasadzie wszyscy bogowie są jednym.
Zależy od odłamu. W wersji podstawowej jest Brahma, ale jeden z najbardziej popularnych wizerunków Siwy tańczącego ewidentnie zawiera sugestie stwarzania.
Po części masz rację, jednak tańczący Śiwa to Nataradźa, który jest głównie kultywowany na Południu, także mamy tu do czynienia z jednym z jego wcieleń. Poza tym jego taniec ma na celu unicestwienie istniejącego już świata, aby dać podłoże do stworzenia nowego. On sam w tej postaci nie tworzy.
Wg polskich i zachodnich (także amerykańskich) stereotypów/wzorców "facet musi być twardy", a "prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze". W Indiach bohater filmowy jest twardy wobec wrogów (zabija, bije często w b. brutalny sposób) a jednocześnie nie wstydzi się łez gdy coś nie tak: np. śmierć matki, ojca, brata, przyjaciela itd. i nikt nie uważa go za mięczaka czy [[cyt. "gejowskie"]] geja. Potem przestaje szlochać, ociera łzy i mści się straszliwie i bezlitośnie. Wiatr rozwiewający włosy nawet w pomieszczeniach: nie tylko aktorzy - aktorki także - zobacz, że nikt się nie dziwi dlaczego amerykańscy kowboje są zawsze dokładnie ogoleni, koszule mają wyprasowane, ubrania czyste (w późniejszych westernach to się nieco zmieniło) - zarost u przeciętnego faceta jest silny po dwóch dniach a oni np. przeganiają stada, ścigają: Indian, bandytów itd. itp. = nie mają możliwości żeby tak wyglądać = są to zabiegi filmowców w stos. do widza (podobnie różni partyzanci itp.) . W końcu gdyby filmy robić aż tak naturalistyczne to nie chciałbyś ich oglądać. To jest właśnie magia srebrnego ekranu i nie ma w tym niczego złego.
Z moich osobistych doświadczeń także wynika, że płaczący mężczyzna, to po prostu taki, który ma serce. To, że nie może płakać, to tak samo szowinistyczny stereotyp, jak to, że kobieta stworzona jest do gotowania i sprzątania. Obie płcie należą do gatunku ludzkiego i mają takie samo prawo (i potrzebę) uczuciowości i tak dalej, to normalne. Nasze wzorce kulturowe po prostu narzucają nam jak zwykle pewne kanony i stereotypy. W tym filmie mężczyźni najpierw płaczą, a potem działają, nie spoczywają na laurach, dopinają swego, więc wszystko się zgadza i jest po męsku załatwione :) Wielu facetów jest zatwardziałych i łzy nie uroni, ale jak co do czego, to i odwagą, męstwem, czy odpowiedzialnością, także się nie wykaże - po prostu bierna jałowość.
To prawda, te filmy są okropnie kiczowate, ale przecież - wszyscy o tym wiemy! Jeżeli mimo to decydujemy się na seans, to najwyraźniej z potrzeby ujrzenia tego bajkowego, kolorowego świata. Jedno jest pewne - na takim filmie można się totalnie odstresować. Nie jest to żadne arcydzieło filmowe, dlatego moja ocena "tylko" 6, co nie znaczy, że film mi się nie podobał, czy nie spełnił swojej roli - wprowadzenia mnie w wesoły nastrój. Zwłaszcza ta muzyka bardzo na plus. Jest to oczywiście bardzo przejaskrawiona wizja Indii, jednakże na pewno czegoś jednak możemy się o tym kraju dowiedzieć a to też jest na plus, zwłaszcza dla polskiego widza, gdzie jak zauważam, 80% społeczeństwa nie wie nic o innych kulturach, a skoro nie wie, to odczuwa do nich strach i ksenofobiczną niechęć. Nawet podróżując zamykamy się w hotelach all inclusive i nic z takich podróży głębszego nie wynosimy, poza zdjęciami nad luksusowym basenem, z drinkiem. Mam znajomych z Indii i co się z Bollywoodzkimi produkcjami zgadza, to choćby fakt, że oni są rzeczywiście bardzo przywiązani do swoich rodziców i mają w dorosłym życiu więcej do nich poważania, czy wręcz posłuchu, niż to u nas bywa. Co oczywiście rodzi też pewne problemy, jak te, pokazane w filmie.