~ ...otwartych umysłów... Pięknie przedstawia ludzką naturę, do czasu jak się czegoś nie starci LUB właśnie coś strasznego się nie wydarzy. Wtedy czas się zatrzymuje i to sobie uświadamiamy, co mieliśmy i co straciliśmy...
Ja, jako "agnostyk" NIE WIERZĘ W ZEPSUTĄ INSTYTUCJĘ KOŚCIOŁA, ale wierzę, iż TAM jest coś ponad nami, tak jak w filmie "PROMETEUSZ", coś z czego wzieliśmy się...
- Nieważne, fajnie jest to przedstawione w filmie. Gdy nadchodzi czas refleksji nad własnym życiem.
A co do filmu, jako inżynier (umysł ścisły-techniczny, zawsze zwracam uwagę na szczegóły w filmie) i naprawdę efekty i "fizyka" są na najwyższym poziomie, scena z płonącym paliwem w skrzyde (mistrzostwo) lub gdy główna bochaterka chciała skoczyć z wysokości (zauważyliście podmuchy witru na niej, coś czego nie ma w obecnych super-produkcjach). Albo jak ktoś leciał samolotem międzykontynentalnym zaa ocean, ten wie co to turbulencje ALBO gdy silniki zasysają wodę z chmur burzowych, jaki jest odłos i huk - nie do opisania. Wtedy człowiek wie że jest coś, na co nie ma wpływu, i poddaje się temu co go otacza :)) och, ta niepewność LOL to co właśnie jest pokazane :))
Jedynie do czego można się przyczepić to końcówka filmu i lądaowanie - NIEREALNE, przy tej masie i wielkości samotu (ponad 2-3 piętra), jakoś nie było tego widać i czuć. No i koniec filmu... Aż przydała by się 2 część,,, I ciąg dalszy...