Nie rozumiem tej reguły "wzięcia żywcem do nieba" - kto w koncu został zabrany? Wierzący,
niewinni? Skoro tylko prawdziwie wierzący , to czemu zniknęły 6 miesięczne niemowlęta? Nie chce
mi się też wierzyć, że zniknęli jacys tylko "prawi" ludzie, w samolocie zostało ich dość sporo...nie
mówiąc o głownej bohaterce. Liczyłam na coś mistycznego i tajemniczego a w sumie nic kompletnie
nie wyjaśniono, nawet nie silono sie na zacytowanie wersetów z Biblii, które miały rzekomo
zwiastować te wydarzenia. Dla mnie film bez sensu.
Jeżeli chodzi ci o niemowlaki to rozchodziło się o to, że są jeszcze czyste, niewinne i nie skalane grzechem, dlatego zostały zabrane do "nieba" tak mi się to widzi...
Film pokazuje, że nawet jeśli nie wierzysz a jesteś dobrym człowiekiem to jesteś i tak nikim, wazne ze wierzysz. To ze pomagasz jest dla boga jak widać gówno warte :D Tak wlasnie ateiści są postrzegani w naszym chrześcijańskim/itd świecie pełnym wartości oraz tolerancji. Możesz mieć milion fundacji, możesz mieć unikatową krew i ratować tysiące ludzi przed białaczką, możesz rozdawać miliardy zlotych dla potrzebujących...i tak jesteś nikim bo nie wierzysz :D
Zaraz katolicy zaczną mnie hejtować, że "Niezbadane są wyroki boskie" bla bla bla :)
"Świat schodzi na psy, razem z nim ty.
Wierzysz mi? Policzone są twoje dni.
Wiesz jak jest, tu chodzi o moją troskę,
bo niezbadane są wyroki boskie.
Więc rób co chcesz, pod uwagę bierz możliwości,
przyczynowo-skutkowe zależności.
Trwa pościg za kasą, pozycją, dupami,
gdzie ludzie rozminęli się z wartościami.
Tego nie wiem, ale spróbuj dać im palec,
kto jest kto przekonasz się doskonale.
Hipokryci dla mnie daremnie ukryci,
Ich dewizy, szydercze oczka, uśmiech Mona Lisy."