tak głupiego filmu dawno nie oglądałem. do tej pory nazwisko Cage, gwarantowało mi dobrą
zabawę przy oglądaniu. ten film to tragedia...
Tam się czepiacie filmu. Wystarczy tylko nie zasnąć przez pierwsze 109 minut. Potem film się robi ciekawy. Mi się nie udało nie zasnąć. Więc nie wiem, kto zabił .
to musiałeś przeleżeć pod kamieniem kilka ostatnich lat:) Nazwisko Cage gwarantowało dobrą zabawę do roku 2007 kiedy to zagrał w Ghost Riderze- jego najgorsza rola i początek pasma niepowodzeń, które zepchneły go do filmów klasy B. Wielka strata :( Uwielbiałem jego kreacje, a każda kolejna była coraz lepsza. Jak obejrzałem " Lord of War" to stał się dla mnie numerem jeden wśród aktorów. W Hollywood osiągnął szczyt popularności a reżyserzy i producenci byli wstanie wyłożyć rekordowe gaże żeby go pozyskać. Stał się marką świadczącą o wysokiej jakości produkcji w jakiej się pojawiał, dla wielu postacią kultową, niemal żyjącą ikoną. Był w tym miejscu w jakim jest dzisiaj DiCaprio z tą różnicą, że już miał na koncie oskara. Co się stało, że aktor wszechstronny z wybitnym dorobkiem i u szczytu kariery (nagrodzony oskarem, nominacją do kolejnego oraz złotym globem i kilkoma nominacjami) podzielił los takich pseudo-aktorów jak Steven Seagal?