Jak w temacie - kto na to głosuje, że ten gniot ma tak wysokie noty? 12latki? Myślałam, że nie obejrzę do końca, ale dałam radę, bo nawet największych shitów nie lubię oglądać do połowy. Przyznam, że wytrzymałam tylko i wyłącznie dzięki Firthowi.
Polecam tylko i wyłącznie jak ktoś chce całkowicie wyłączyć swój mózg i przyswajać tylko ładne i proste historyjki z happy endem.
Średnia ocena tego filmu to 7,54. Jakim cudem ?! Kiedy rok temu odeszłam od telewizora na usta nasuwał mi się tylko jeden wyraz ŻAŁOSNE. Słodziutka historyjka o tym jakie życie jest radosne. Córeczka po latach postanawia odnaleść swojego kochanego tatusia o którym "gówno" wie ale to jej ojciec wiec go kocha miłością niczym nie ograniczoną. Znajduje go i wszystko staje się jasne. Mama wraca do taty. Juhu. Happy end. Nie mam nic przeciwko szczęśliwym zakończeniom bo lubię komedie romantyczne ale są pewne granice. Ostatni kadr filmu mnie dobił. Spełniło się marzenie głównej bohaterki...taniec z ojcem ! W tym momencie umarłam. Ja dałam 1/10 może przesadzam ale to moje zdanie. Obejrzałam to coś tylko i wyłącznie z powodu Colina Firtha i zawiodłam się.