Kicz i sztampa, niestety. W ramach "swojego" gatunku nie jest może bardzo bardzo baaaaardzo zły (w końcu to miała być romantyczna komedia dla nastolatek a nie "Ojciec chrzestny"), ale i tak raczej kiepsko. Nastolatki (wbrew założeniom scenarzystów) dysponują mózgami, więc za podejrzenie iż spodoba im się taka przewidywalna opowiastka z tragiczną główną bohaterką im sie spodoba, powinny to zbojkotować. Naprawdę, wiele jest fajnych filmów dla młodych dziewczyn, ale niżej od tego są już tylko siostry Olsen i ich smętne produkcje. 4/10 - za Colina i jego dobrą grę, bo nawet tak pustej postaci nadał kolorytu i ciała. Żeby nie on, byłoby jeszcze mniej.

też się zastanawiałam czy ten film zasługuje ode mnie na tak wysoka ocenę jaka jest 4/10............zrobiłam to ze względu na Colina (nie wiem jak aktor tej klasy mógł popełnić grzech w takim filmie ;/ )

Też dałam 4/10 i też zrobiłam to ze względu na Colina. Film absolutnie denny. Nie to, żebym miała coś przeciwko komediom romantycznym, ale nawet w swojej klasie ten film jest kompletnym nieporozumieniem i poraża niestety głupotą. To był chyba taki okres w karierze Colina. Przypuszczam, że po Bridget Jones dostawał głównie tego typu propozycje (do kolekcji dodałabym kolejną "megaudaną" produkcję: Hope Spring), no ale aktor też człowiek, zarabiać musi. Colin ma na swoim koncie niestety jeszcze parę filmowych grzechów (nigdy na przykład nie zrozumiem, co skłoniło go do zagrania w "Ostatnim legionie", przecież ten film ma absolutnie beznadziejny scenariusz).

Dałem 3/10.
Wszystko już gdzieś było, film zlepką wszystkich najsłabszych i najbardziej przewidywalnych motywów ever.
Po... 3-5 minutach filmu wiadomo jak się skończy.
Eeeech... kto takie filmy robi. Odradzam stanowczo. Siemka.