Prosty, wybitnie przewidywalny, lajtowy, jednym słowem: amerykański. Typowo. Że też robią takie filmy ciągle.. Przecież od razu wiadomo, że ona tego ojca znajdzie, wiadomo, że on wpadł w sieci zawziętej, głupiej baby, wiadomo, że na pewno się zmieni, zerwie z nimi i wróci do dawnej ukochanej dzięki cudownej córce i wiadomo, że przy okazji ta córka znajdzie miłość swojego życia. Noż koszmar. Warto go obejrzeć tylko i wyłącznie dla Colina Firtha i momentu, kiedy on tańczy przed lustrem w lekko przyciasnych skórzanych spodniach ;)