obejrzałam go tylko do momentu sceny łóżkowej, bo później zabrakło prądu (cholerny wiatr). Będę wdzięczna za informacje
właśnie od sceny łóżkowej wszystko sie skomplikowało tak, ze nie wiadomo juz o co chodzi. W trakcie miłych chwil ze studentką Profesora zamroczyło - co było byc moze efektem działania proszków nasennych. Studentka wyszła z mieszkania a do bohatera po pewnym czasie(wczesnie rano) zadzwonił telefon, od detektywa, ze znaleziono ciało jego zony, zakopane w pobliżu miejsca znalezienia samochodu. Rano gl.bohatera odwiedził psycholog(ten który wczesniej przepisał mu proszki na sen) i wyjawił, że przeżył on podobną sytuację - jego zona została znaleziona martwa w poblizu jej samochodu w podobnym miejscu. Psycholog w obecnosci profesora zadzwonił na policję aby dowiedzieć sie więcej, jednak detektyw zaprzeczył jakoby dzwonił rano do profesora i informował, ze znaleziono ciało żony. Psycholog opuścił mieszkanie z zapewnieniem, ze nie jest w stanie dalej pomóc gł.boharetowi. Po wyjsciu psychologa w wannie pojawiło się w sumie z nikąd jakieś brzydkie, zdeformowane, nagie, zakrwawione małe dziecko. Profesor zabił je nozem kuchennym. Po tym, ktoś zaczął gwałtownie dobijać się do drzwi. Był to kochanek żony bohatera z kijem bejsbolowym (ten który pobił wykładowcę na początku) Profesor uciekł przed nim do piwnicy, po czym, wykorzystując jego nieuwagę zadźgał go nożem. Gł. bohater wrócił po tym zdarzeniu do kuchni, zażył dużą ilość leków, a w wannie zaczęła znowu pojawiać się krew...