7,1 ? BŁAAAAGAM ! juz długo nie widziałam tak okropnego filmu, nie no porażka, czytałam całą
Trylogię Czasu i zakochałam się ale to co zrobili z filmem to aż płakać się chce, wszystko
pomieszane, nic nie trzyma się kupy, okropna gra aktorska która chwilami doprowadzała mnie
do śmiechu, moim zdaniem jedyni dobrze dobrani aktorzy to Grace, Charlotte, Arista i Gideon
chociaż wyobrażałam go sobie całkowicie inaczej, ponieważ też odbiega od opisu z książki.
Co do reszty głównych postaci to Leslie w ogóle nie wygląda tak jak w książce i brakuje jej tego
błysku. Gwendolyn ? Nie no błagam kto wybierał tak okropną aktorkę do głównej roli ?! Śmiech
na sali ! Kompletnie się nie nadaje, jej gra aktorska okropna (a nawet gorsza o ile się da),
sylwetką również nie pasuje tak samo jej twarz. Zastanawiam się gdzie ludzie którzy ją
wybierali mieli oczy ? Bo to aż szok kiedy bardziej polubiłam Charlotte gdzie w książce po
prostu jej nienawidzę.
Tak tak teraz niech wszyscy mnie pojadą że "Przecież film nie musi być taki jak książka"
blablabla no ale błagam jak robią ekranizacje to niech troszkę się tej książki trzymają i niech
nie próbują zniszczyć tego jak niektórzy ją sobie wyobrażali.
Chociaż by mogli to być lepsi aktorzy, czy to tak wiele ?
Już nie mówię o "efektach specjalnych" które zostawiają naprawdę wiele ale to wiele do
życzenia.
Jak dla mnie ten film w ogólnie nie powinien być podpięty pod Trylogię czasu bo to całkowicie
co innego.
Tylko się cieszyć ze nie trafił do polskich kin.
Jedyne co mnie zaciekawiło, to wie ktoś może co to był za telefon który miała Gwen ? chodzi mi o markę i tak dalej, bo mam zamiar zmienić a on wydawał się całkiem fajny.
Ja za książką nie przepadam, ale jestem ciekawa jak im wyszedł film.
Chociaż z tego co mówisz to tragedia ;)
ja wyraziłam swoją opinię ale lepiej żebyś obejrzała film i sama się przekonała, bo może akurat Ci się spodoba ;)
no dokładnie ! jak znalazłam ten film to rzuciłam się wręcz na niego pełna nadziei i byłam strasznie na niego narwana ale po obejrzeniu mogę tylko powiedzieć że straciłam czas
Możliwe, że oceniacie to tak tylko dlatego, że czytałyście książkę. Ja też nie jestem zadowolona. Początek filmu i środek- no okej, przecież nie da się zrobić wszystkiego dokładnie jak w książce. Ostatnie pół godziny to był już śmiech na sali. Pomieszali wszystkie trzy części, końcówka sugeruje kontynuację filmu. No ale skoro zamierzali kontynuować to po co zmieszali wszystkie części? Nie rozumiem i właśnie to mnie wkurzyło. Co do aktorów... Nie przeszkadzali mi, no może ta Leslie, bo w książce była taką fajną wariatką, a tu tak tego mocno nie pokazali. Żałuję też że w filmie nie ma tego stwora (gnoma? nie pamiętam), który pomagał Gwendolyn. Ale tak jak mówiłam, gdybyście najpierw obejrzały film,a potem przeczytały książkę, wasza ocena nie byłaby taka surowa .;)
no własnie mi tez zabrakło Xemeriusa, jego teksty naprawde wzbogacały książkę:) mysle ze film odbiega od ksiazki poniewaz jest to produkcja niemiecka, widac ze nie mieli za duzo kasy na jego realizacje, chociaz ten bal czy on nie byl dopiero w 3 czesci? jakos od polowy filmu strasznie zaczeli mieszac. no i ta głowna aktorka kurcze zabrakło jej ikry byla jakas nijaka, a Gideon, owszem przystojny chlopak ale dupy nie urywal a mial byc tak przystojny, barczysty i wysoki że powinnismy się slinic na jego widok;) najlepiej dobrali Charlotte, dokladnie tak zostala opisana w trylogii.
zgadzam się, to jedna wielka masakra... a koniec to nie wiem skąd wymyślili. Super książka, mam nadzieje że nie będą kontynuować prób ekranizacji, bo jak tak mają to robić to lepiej niech nie robią wogóle.
Popieram. Trylogia czasu jest jedną z moich ulubionych, a zrobili z niej misz masz zupełnie nie do kupy (pododnie było z Percym Jacksonem ;/). Nie mam nic przecie zmianom książkim, ale niech one będą przemyślane, doprawdy.
Nie przesadzajcie, ekranizacja ma swój urok, choć jest poplątane na wszystkie możliwe sposoby ;) jedynie co mnie drażni to wybór aktorów(a dokładniej Lucy i Paula, no może i Gideona, bo inaczej go sobie wyobrażałam, ale gość nawet fajnie zagrał) A Gwenny jest w filmie mniej płaczliwa co mnie cieszy, bo w książce mnie drażniła swoją postawą w niektórych momentach, w filmie jest odważniejsza, i stawia się Falkowi co nie zrobiła w książce. Film jest do obejrzenia uważam.
Mnie sie w sumie podobał, ale to zakończenie... ;/ Z aktorów jedynie nie podoba mi sie osoba gająca Leslie.
Co do Xemeriusa - pewnie mi sie pomieszało. ;)
Film był niezły tylko niestety nijak się ma do książki, można powiedzieć że książka była luźną podpowiedzią dla filmu.Jednak pomijając wszystkie różnice sam film mi się podobał i chciałabym zobaczyć jak zrobią kolejne części bo w sumie jest co tworzyć po tym jak już zmienili film z adaptacji książki do luźnej historii.
"...jak robią ekranizacje to niech troszkę się tej książki trzymają i niech nie próbują zniszczyć tego jak niektórzy ją sobie wyobrażali".
Teraz to ja błagam :) Kierując się Twoją logiką, powinno powstać tyle ekranizacji ilu czytelników. A czy nie trzymają się "troszkę" książki? Raczej tak. Wszak nie jest to film o życiu godowym mrówek, czy wybuchu wulkanu na Islandii. A co z tymi, co nie czytali książki? Przecież nie oceniamy poprawności lub wierności adaptacji, lecz film jako taki. Ponadto jak można krytykować coś, czego praktycznie w filmie nie ma, czyli efekty specjalne. Gra aktorska? A jakiegoż to "kunsztu" wymagasz od aktorów grających w filmie lekkim, łatwym i przyjemnym?
Pozdrawiam
Pisząc "...jak robią ekranizacje to niech troszkę się tej książki trzymają i niech nie próbują zniszczyć tego jak niektórzy ją sobie wyobrażali" na pewno nie miałam na myśli że "powinno powstać tyle ekranizacji ilu czytelników". Chodziło mi o to że wierni czytelnicy Trylogii czasu dokładnie wiedzą jak ta książka się różni od ekranizacji, bo ekranizacja to jakieś nieporozumienie.
Taa może troszeczkę się trzymają książki ale co to ma za sens kiedy wszystko kompletnie poplątali i zrobili z tego coś co kompletnie nie trzyma się kupy.
Ci co książki nie czytali na pewno spojrzą na to z innej strony, ja oceniłam ze swojej. Rozumiem jak komuś film się spodoba bo to jego sprawa, po prostu mi jako osobie która przeczytała i książki i obejrzała ekranizację wolno poruszać takie rzeczy jak różnice które się pojawiają i aż kują w oczy.
Cóż jeżeli chodzi o aktorów to wystarczyli by mi tacy którzy chociaż potrafią dobrze grać i są mili dla oka, a jak dla mnie aktorzy którzy wystąpili w tym filmie kompletnie się nie nadają. Nie wzbudzają we mnie żadnej sympatii powodują tylko że na moich ustach pojawia się pełny politowania uśmiech dla okropnej gry aktorskiej.
Co innego własne zdanie, a zupełnie co innego autorytarne stwierdzenie "...Tylko się cieszyć ze nie trafił do polskich kin." Własne zdanie to: film się podobał lub nie. Aktorzy (gra) podobali się lub nie (pomijam skrajne przypadki). Wszystkie osądy powstają na podstawie subiektywnych odczuć, a zatem stwierdzenie, że film (jakikolwiek utwór) jest zły, czy dobry. Większość zawodowych krytyków filmowych swoje oceny opiera na swoich upodobaniach. Jak słyszę takiego krytyka, który wypowiedź zaczyna "nie lubię melodramatów", to słabo mi się robi :) Krytyk ma ocenić film, bazując na swojej wiedzy (o ile takową posiada). Natomiast my, "lejki", skupmy się na ocenie filmu według własnych odczuć (i za to nie mam co Ciebie najmniejszych pretensji) i na tym poprzestańmy, a nie generalizujmy. Czytelnik widzi tak, a twórca tak i nic na to nie poradzimy. Gdyby twórcy filmu "wstrzelili się" w Twoje wyobrażenie bohaterów i wierniej trzymali się książki, piałabyś z zachwytu :) Ponieważ żyję już sporo na tym świecie, nauczyłem się każdą ekranizację traktować jako zupełnie samodzielny utwór. O wiele mniej boleśnie przyjmuje się jakąkolwiek ekranizację. A najbardziej bezbolesna sytuacja jest wtedy, gdy po ekranizacji przeczyta się książkę. Bohaterowie ustaleni, a każde "odstępstwo" od scenariusza cieszy umysł :) Kiedy w TVP pierwszy raz pokazali "Pana Samochodzika..." z Mikulskim w głównej roli, nie miałem jeszcze do czynienia z powieściami Nienackiego, ale kiedy po te książki sięgnąłem, wówczas w moim umyśle Pan Samochodzik był tylko i wyłącznie Mikulskim :) A na upartego też można "przyczepić się" do doboru tegoż aktora :) Rozpisałem się, abyś nie potraktowała moich listów jak ataku na Ciebie. W dzisiejszych czasach, internetowych (zawsze się śmieję kiedy używam tego zwrotu) miło jest podyskutować z kimś na poziomie, z kimś takim jak Ty. Dziękuję.
Errata:
Jest:
Wszystkie osądy powstają na podstawie subiektywnych odczuć, a zatem stwierdzenie, że film (jakikolwiek utwór) jest zły, czy dobry.
Powinno być:
Wszystkie osądy powstają na podstawie subiektywnych odczuć, a zatem stwierdzenie, że film (jakikolwiek utwór) jest zły, czy dobry raczej nie ma racji bytu.
PS. Nie wiem jak (i czy w ogóle) się edytuje posty na Filmwebie :)