Moim zdaniem rzeczywiście film jest niedoinwestowany. Sceny batalistyczne w niczym nie przypominają Szeregowca Ryana. Po prostu są zrobione na miarę naszych możliwości, czyli jakoś to będzie. Wątek miłosny, czy był potrzebny? Wyszedł z tego trochę love story na tle historycznym. Poza tym słychać że staropolska mowa brzmi tu sztucznie. Nawet sceny wykrwawiania się ogląda się bez zbytniego zaangażowania, ponieważ widać w tym sztuczność. Plusem może być umieszczenie kamer w różnych nietypowych miejscach podczas walki. Czym innym był heroizm bohaterów tamtych zdarzeń, których w pełni doceniam i szanuję, a czym innym dość siermiężna próba przedstawienia ich w tym filmie. On po prostu nie chwyta. Mimo to doceniam próbę i mam nadzieję że kolejny polski film wojenny będzie bardziej dopracowany i z większym budżetem.