"- Nie ma w tym oczywiście żadnego skandalu - wyjaśnia rzeczniczka prasowa Festiwalu Filmowego w Gdyni Anna Wróblewska. - Producenci filmu po prostu nie zgłosili go w terminie. Poinformowali nas właśnie, że zgłoszą film w przyszłym roku."
Film będzie zgłaszany najpierw na wszystkie możliwe festiwale za granicą. To ostatnio częsta taktyka debiutujących twórców, którzy chcą unknąć "wielkiego lania" polskiej krytyki filmowej, niezbyt w głównej masie przychylnej debiutantom i mocno niechlujnej w ich ocenach. "Opancerzenie" nagrodami z festiwali zagranicznych, zmusza krytyków do nieco wnikliwszego spojrzenia i nie pozwale na łatwe toczenie beki z debiutanckiego dzieła. Film powstawał w bólach. Były dokrętki. Sam Marcin Koszałko to twórca ambitny i zdaje się, że sam nie był zbyt zadowolony z pierwszej wersji.
Jest bardzo słaby - zaczynając od słabego scenariusza, przez słabą reżyserię, na słabej grze aktorskiej kończąc (nic dziwnego przy takim scenariuszu). Mocną stroną są zdjęcia.
Niestety to kolejny polski kiepski film, na którym byłam w kinie w ciągu ostatnich 2 miesięcy i szkoda mi kasy na dawanie szansy następnym.