widać i słychać, ze film nie jest amerykańskim "dziełem".
Pierwsze co odciagneło mnie od komputers w stronę telewizora, to MUZYKA, idealnie pasujaca do historycznej opowieści i podkreślajaca nienachalną oryginalnosć filmu. Muzyką w stylu norweskiego projektu Wardruna, która ma moc przenoszenia w odległe czasy...