Trudno mi się o cokolwiek większego przyczepić. To po prostu typowy, niskobudżetowy horror z klimatem lat 80-tych i akcentami humorystycznymi. Fabuła jest wprawdzie dość nietypowa... Początkowo może się wydawać, że wyjdzie z tego jakaś kiszka, ale później okazuje się, że nie jest tak źle. Z początku film mnie ostro zanudził, ale moim zdaniem, im dalej tym lepiej jeśli chodzi o ten film. Co mi się podobało to na pewno fajne efekty gore... a że urywania głów było tu sporo, to było kiedy się popisać. Kilka momentów w The Borrower nawet mnie rozśmieszyło. I choć humoru nie ma w tym wszystkim za dużo, to kiedy się już pojawia jest on całkiem trafiony i dodaje przyjemnego smaczku temu obrazowi. Podobały mi się te brudne lokacje pełne bezdomnych i różnych ciemnych typów. Całkiem niebezpiecznie wyglądał też ten typek złapany za morderstwa. Na plus jego rola. Zresztą gra aktorska była tutaj o dziwo znośna. Zabrakło za to muzyki i mimo wszystko żywszego tempa akcji i ciekawszych rozwiązań fabularnych w dalszej części filmu... bo nie oszukujmy się, wszystko idzie mega schematycznie. Ale nie brak też tych kilku WTF moments, za które tak kochamy B-klasę. Moja ocena: 5/10.