Nawet gdyby rozpatrywać film w kategorii "zapomnij o logice, obserwuj jak się tłuką" to jest marnie... wali drętwe, żadan scena nie ejst w stanie porwać widza. Jedyne co ten film ma do zaofeorwania widzowi to ujęcia na tyłki i cycki aktorek. No i ta scenka jak ten badboss spalał się w wybuchu całkiem fajna była...
Tak... Rozwaliła mnie scena na schodach- gdy Helena (?) rzekomo rozcinała ciała przeciwników kataną, oni jedynie... kulili się, jakby bolał ich brzuch.
Jeśli fabuły (na którą słów mi szkoda) nie chciało im się pisać, to mogliby chociaż POSTARAĆ SIĘ dodać chociaż ODROBINĘ wiarygodności do walk! Nawet jeśli szukacie jedynie ostrego mordobicia, to nie polecam.
e tam, są
1.Holly Valance - aktorka przeciętna, ale bardzo urokliwa,
2. Jaime Pressly - uwielbiam ją w "My name is Earl"
Film to gniot, ale na piękne kobiety zawsze warto popatrzeć ;)
Do tego wszystkiego radziłabym również zwrócić uwagę na wyśmienity BRAK gry aktorskiej Devon Aoki. Autentycznie podziwiam ją za to, że jej twarz w każdym filmie nie wyraża kompletnie żadnych emocji.
Rozciągnięte laski z fitnessu, które w mokrym bikini tłuką się na piąchy... Toć to piękne :D
Fabuła? E tam! Choreografia? Eeee, po co? Jakby było jeszcze trochę cycków byłoby idealnie! Zresztą czego się spodziewaliście po filmie opartym na grze nawalankowej? Szekspira? Film świetnie ekranizuje komputerowy pierwowzór.