jedno pomieszczenie. 3 ludzi. można śmiało stwierdzić. że nic się nie dzieje. akcja? nie ma akcji. tu akcja jest niepotrzebna. jest tylko rosnące napięcie. w każdą postać się wcielałam, każdą usprawiedliwiałam i rozumiałam. i będąc w sytuacji każdej z tych osób - sądzę, że inaczej bym się zachowała.
wspaniałe ujęcia, światło - a właściwie jego brak - idealnie komponuje się z nastrojem.
muzyka Lorenca. i to ciągłe oczekiwanie: niech już to wybuchnie, niech już się oczyści. niech już będzie wszystko jasne, czyste i klarowne. do napisów końcowych oczekiwanie okazuje się bezskuteczne. wiele nie trzeba dodawać na ten temat.
ocenianie tego filmu na podstawie czyjejś recenzji, jest jak chwalenie smaku czekolady, której się nie zjadło. kto zjadł kostkę, wie już czy mu smakuje, czy tez pod drugą już nie sięgnie. najważniejsza jest ta wiedza. ja wiem, że kiedyś ponownie obejrzę ten film - jak już ochłonę. i z daleka od okna.