Do pewnego momentu nawiązania do Boskiej Komedii są bardzo naturalne i logiczne- mniej więcej do chwili, w której Cesar gotuje się w zbiorniku (gotująca woda, na kształt Styksu z 5 kręgu piekieł) a wkrótce potem spłonięcie kapsuły (jako odpowiednik płonących grobów). Po tych scenach wszystko się rozmywa- film jakby urywał się w połowie. Finał następuje zbyt nagle, zupełnie niespodziewanie.
Generalnie całość przypomina Zieloną Milę w kosmosie.
moja ocena byłaby niższa, ale porwała mnie gra aktorska Cesara.
Paratrooper, czy na pewno takie jasne i logiczne? Częściowo na pewno, ale film jest trochę bełkotliwy w swoim przekazie. Co do końcówki, być może to nadinterpretacja, ale ja odczytuję je po prostu jako ratunek dla stacji (być może nawet dla całej ludzkości). A zatem ratunek i poświęcenie jest wyjściem z piekieł (także tych grzesznych). Chętnie podyskutuję nad znaczeniami:-).
PS. Jeżeli nie odstraszają Was niskie oceny tego filmu, to zapraszam do sklepu. "Dante 01" można kupić na DVD dosłownie za parę złotych.
że bełkotliwe? Oczywiście cały film był nieprzystępny i mętny. Wtedy czytałem akurat Boską Komedię i jakoś tak mi podszedł Dante01. :>
No to można powiedzieć, że ułatwiło Ci to sprawę. Ja ostatni raz czytałem "Boską Komedię" w okolicy liceum (a było to parę ładnych lat temu) i wcale nie jestem pewien, że na pewno nie był to bryk:-). Tak czy inaczej "Dante 01" to film-ciekawostka, bo wbrew pozorom takich rzeczy w gatunku sci-fi wcale nie jest zbyt wiele.