No proszę, młody św. p Sir Sean Connery w całej swej okazałości zanim ten zagrał Agenta 007, Zardoza czy Jonesa Sr. :D
Dodatkowym zaskoczeniem może być fakt, że chyba pierwszy raz widzę go śpiewającego. Nie wydaję mi się żeby w jakimś innym filmie śpiewał choć może ja nie wiem.
Ale i tak najlepszy był krasnoludek, który parę razy świetnie strolował Darbyego, od którego okazał się bardziej mądrzejszy. :D