Film jest mega słaby i przewidywalny gorszy nawet od zmierzchu (nie sądziłem że kiedyś to
powiem) Porter był już zabawniejszy nie polecam
Jeśli chodzi o mnie, to może nie najgorsze 2h, ale niezbyt udane. Osobiście lubię czasem obejrzeć sobie jakąś taką bajkę fantasy albo sci-fi, niestety ten film był bardo słaby. w sumie to fabuła była tak zagmatwana, że nie mam pojęcia po co był temu ziomkowi ten kielich, w jakim celu te wampiry porwały tego Simona. A najbardziej porytą sceną było, gdy ta laska wyskoczyła przez ten portal w jakieś randomowe miejsce, a tam czeka na nią demon, którego swoją drogą gryzie wilkołak śledzący Clary. Tylko jak on ją wyśledził? Na nos w NY? Ogólnie dałem radę obejrzeć do końca, ale gdy spojrzę na ten film chociażby przez pryzmat Underworld to stwierdzam, że film jest mega słaby. Kolejnych części na pewno nie obejrzę. No nic, muszę poczekać na jakiś inny film o wampirach, wilkołakach i tego typu stworkach.
''w jakim celu wampiry porywają Simona'' , no widzisz , w książce wszystkie wątki są wytłumaczone a film jest tak słaby , że aż ręce opadają. To już ja bym napisała lepszy scenariusz :/ , porażka na całej linii , daje ocenę 3 chyba tylko z sympatii do serii Cassandry Clare
Zaczynając od wątku z Simonem na napisach kończąc tylko pare rzeczy było takich jak w książce....(w sumie to bohaterowie xD) Tak jak pisze Veiller w książce jest wszytsko pięknie opisane. Mam nadzieję, że kolejną część zrobią lepiej i będzie bardziej zgodna z książką.
Według mnie film również uważam za słaaaby. Książki były całkiem fajne i ciekawe, ale film nudny. Czytałam gdzieś, że producenci myśleli, że jest więcej młodszych fanów tej trylogii, a okazało się, że tak nie jest. Druga część ma być "podobno" lepsza. Zobaczymy.
Może gdzieś są fani tej trylogii którzy dopiero co się dowiedzieli, że istnieje film (jak ja xD). Mam nadzieję, nie zepsują zbytnio wątku Alec x Magnus bo ich po prostu zamorduje we śnie xD
Cześć. Ja nigdy ani nie czytałam książki ani o niej nie słyszałam. Nie demonizowałabym filmu jako nie do oglądnięcia, wszystko chyba zależy czego się oczekuje po danej produkcji. Film według mnie jest taki jaki powinien być ten gatunek - przyjemny, trochę przygodowy, trochę romans, prosta rozrywka. Nie oczekiwałam zawiłej fabuły lub wielkiej epopei i na tyle dobrze się bawiłam, że może sięgnę po książkę.
Jeszcze żeby aktorzy potrafili grać i pokazać jakiekolwiek emocje, a nie tak jak to zrobili w tym filmie w "zmierzchu" wszyscy potrafili jakoś zagrać (oprócz Kristen Stewart, ale ustalmy że przespała się z reżyserem:P) a tutaj marnie bohaterzy byli tacy sztywni że ja bym to lepiej zrobił. Więc podtrzymuje moją opinie film tak marny że nie warto oglądać.
powiem tak... czytałam książki i podobały mi się ale oglądając film tak się męczyłam że wyłączyłam go po 20 min... całkiem inaczej wyobrażałam sobie bohaterów i już na początku obsada mnie odtrącała... chciałam obejrzeć bo książki są spoko ale film... przynajmniej pierwsze 20 min - do bani...
No i przeczytałam książkę i dalej uważam, że film jest fajny. Nie zmieniam swojego zdania. Na prawdę mam nadal jak najbardziej pozytywne odczucia i co do książki i co do filmu, choć rozumiem osoby, które oczekiwały wierności książce. Mi osobiście trochę zmieniona fabuła nie przeszkadzała (np. nie potrzebny był mi w filmie Simon jako mysz).
Jace według mnie jest rewelacyjny. Czytając miałam przed oczami twarz Jamiego, sposób w jaki grał dane sceny, ten jego sarkazm i arogancja spod której jakby w brew jego woli przebijała wrażliwość. Co do jego chudości, to tak jest chudy co widać w wywiadach, ale w filmie nie było to rażące, był silny, zwinny i nieustraszony. Kurcze on gra 17-latka - jak bardzo napakowanego 17-latka chcielibyście widzieć. Drobiazg- trochę więcej jakiejś nutki czaru czy zabawności - bo ona była, ale mam troszkę niedosyt.
Clary - Jace pokochał ją za odwagę- niby ta odwaga była ale ja jej jakoś nie odczułam wyraźnie. Bo odwaga Clary powinna być brawurowa, narwana, mogłaby choć raz spoliczkować Jace a. Była za to wrażliwość i dobroć według mnie w właściwych dawkach.
Simon też fajnie zagrał, ale było go za dużo, przez to zabrakło chyba miejsca na rozwijanie się innych relacji.
Jeśli chodzi o Aleca i Isabel to jakoś tak obojętnie do nich podchodzę. Może rzeczywiście źle dobrani.
Ostatnią osobą jaką pomęczę będzie Valentine. Choć bardzo lubie Jonathana Rhys Meyersa, to zgadzam się z jedną z wypowiedzi, że jakoś dziwnie tą postać prowadzi. Dzikość Valentine powinna być ujarzmiona, kryć się pod powierzchnią, choć ma się świadomość że jest on nieustraszonym, nieugiętym pogromcom demonów jego główną bronią są słowa, inteligencja, manipulowanie. Brakło tu opanowania Valentine. Zdecydowanie walenie głową Jace w fortepian było niepotrzebne (filmowy Valentine bardziej przypomina mi Sebastiana - ci co czytali następne części będą wiedzieć o kogo chodzi :) ) A przecież Valentine darzył Jace pewnymi niejednoznacznymi ale jednak ciepłymi uczuciami.
Próbowałam obiektywnie ocenić postaci porównując film z książką. Należy pamiętać, że filmy nigdy nie dorównują książkom. W moim odczuciu ten na prawdę nie wypada źle, choć poświęciłabym niektóre sceny akcji dla scen budujących relacje między bohaterami.