Grupa turystów na zadupiu, psuje się bus, trafiają do muzeum seryjnych morderców po środku niczego, gdzie jakiś murzyn przy pomocy voodoo, czy czegoś takiego, wskrzesza (przywołuje) zmarłych 6 seryjnych morderców. Głupie? Taaaa, serio? Nie dość, że głupie, to jeszcze bez polotu. A szkoda, bo budżet dopisał, aktorzy potrafią, jako tako się zachować, jakoś obrazu jest ok, sprzęt nie był zły. Zdjęcia i montaż nie sprawiają bólu oczom. Ale sami mordercy są kiepscy, suspens i klimat są ledwo wyczuwalne i zupełnie mnie nie obeszły, a gore jest jedyną rzeczą, na której można zawiesić oko... na chwilę.
Ten film nie jest przerażająco zły, ani bolesny, on jest po prostu nijaki.