Ten film to straszna męka. Pierwsze 40 minut trwało dla mnie trzy godziny, a w tych 40 minutach poznajemy Johna Cenę tego tworu, Romana Reingsa tego podwórka, nie pamiętam jego imienia ale jakaś kobieta, która miała wzbudzić moje współczucie mówiła do niego Long Beach, czy coś. Sytuacja z tym niczym nie wyróżniającym się od innych głównych bohaterów głównym bohaterem wygląda tak jak z Johnem Ceną w każdej walce z młodym talentem, masz nadzieję, że wreszcie ktoś skopie mu tyłek, a tu on znowu wygrywa. I do tego jest super ultra macho badassem. ale zniosłem tylko 40 minut, więc jak jakiś masochista chciał obejrzeć całość, to chciałbym wiedzieć, czy to się poprawi z czasem, czy nie?