Kolejny niskobudżetowy slasher. Zjadliwy, tyle mogę przyznać, ale polecać nie mogę.
Realizacja w oczy nie kole, jak ktoś jest z filmami tego pokroju zaznajomiony. Klimatu, po za
„intrem” niestety brakuje, a zabójca jest nijaki. Na szczęście jego metody są krwawe, a
sceny śmierci dość graficzne i różnorodne – to duży, jeśli nie jedyny, plus. Są też cycki, jak
na mój gust zbyt sztuczne. Bohaterowie są koszmarni i od początku nie mogłem się
doczekać i rychłego końca. Oglądałem to bez większej radości, ale też się nie nudziłem. Tak,
więc niech będzie, że ujdzie w tłoku.
PS: Nie wspomniałem ani słowa o fabule, ale na litość, powiedzmy, że boską – ile można?
Stoi dom, kiedyś tam jakiś brytyjski alpinista za*ebał w nim swoją rodzinę. Dziś studenci
organizują tam coś jak mini reality show, podczas seansu spirytystycznego wskrzeszają
owego mordercę. No i masz babo placek.