inteligentny i dociekliwy scenariusz(choć faktycznie nieco zbyt
jednostronny....ale tylko nieco) przedstawiający jeden z najbardziej
żenujących epizodów(z perspektywy czasu, co szokuje najbardziej, to
rzeczywiście zdaje się być zaledwie epizod) amerykańskiej demokracji(?!).
Kontrowersje w tym filmie nie tyle dotyczą uznania jednego z kandydatów za
zwycięzcę kosztem innego, ale raczej samego, absurdalnego w swojej
arbitralności, procesu elekcyjnego. To naprawdę jest tak nie rzeczywiste,
że aż nie mogłoby być wymyślone.