były momenty gdzie ogarniało mnie nieodparte wrażenie ze oglądam godzinny kabaret w stylu Monty Python'a...:):)dokument przejrzysty dla każdego, nie jest jednostronny, nie narzuca zdania, ocena po jego obejrzeniu pozostawiona jest widzowi i niekoniecznie musi to być ocena sytuacji politycznej w Korei.. mimo wszystko polecam.
popieram.szczególnie ta scena jak ta pani w górach opowiada o żonie kim ir sena, która zamiast spełnić marzenie swojego życia,wróciła by ugotować obiad dla męża. :)
Tak, to pamiętna scena.
Ale mnie najbardziej ubawił północnokoreański żołnierzyk który - wskazując ręką na Południowych Koreańczyków po drugiej stronie linii demarkacyjnej - z pasją wykrzykuje wyuczone obelgi pod adresem owych "jankeskich sługusów". Zarazem jednak lituje się nad nimi, dlatego, iż "nie wolno im nawet jeść ryżu, lecz muszą zjadać chleb, jak Amerykanie".
PS W 1989 r. jeszcze nie słyszeliśmy o klęskach głodu, jakie zaczęły niemal corocznie nawiedzać ziemski raj pod nazwą KRL-D.
W ogóle to cud że ten film powstał. w 1989 r polska zrzucała okowy komunizmu, jednak ci którzy przyjęli polskich filmowców uważali ich nadal za braci z tej samej strony żelaznej kurtyny. Jakakolwiek kapitalistyczna grupa filmowa nie miałaby szans nakręcić takiego dokumentu.
Ja również czułam się trochę tak jabym przyszła na komedie a nie na dokument. Ogladałam ten film na lekcji historii, a jak wiadomo tam jeśli się jakieś filmy ogląda to nie są one zbyt porywające. W tym wypadku jednak doznałam miłego zaskoczenia, bo nie dość, że film jest na tematy, które mnie interesują to jeszcze przy tym masa śmiechu.Polecam wszystkim gorąco tę pozycję, bo nie dość, że się humory wam poprawią to jeszcze można się czegość nauczyć. Smutne jest jedynie to, że od kiedy został nakręcony ten film, w Koreii Północnej niewiele się zmieniło.