To jedyny dylemat jaki towarzyszył mi podczas oglądania tego filmu. Skuszony nazwiskiem Tonego Scotta spodziewałem się solidnej porcji wrażeń.
Niestety film ciekawy tylko przez pierwsze 20 min. Potem ciężko było wytrzymać: satelity, magiczne gogle i "centrum dowodzenia światem". Pytanie tylko co tu robi Denzel Washington?