Deja vu należy do filmów z ciekawym pomysłem, którego jedyną zaletą jest ów pomysł właśnie. Jego realizacja niestety wypada o wiele gorzej. Deja vu zapowiadało się ciekawie. Próba wyjaśnienia fenomenu tego zjawiska jako interesującej koncepcji cofania się w czasie miała duży potencjał. Ile to razy mieliśmy wrażenie, że daną chwilę już wcześniej przeżyliśmy? Mnóstwo razy. Czy to tylko nasz umysł płata nam figle czy też jest w tym coś więcej? Intrygujące pytania, a odpowiedzi mogą być jeszcze bardziej interesujące. Poprzednie życie, alternatywne wymiary, podróż w czasie? Możliwości jest dużo. Tony Scott, mniej utalentowany bart Ridleya, postawił na to ostatnie. Niestety zamiast zrobić ciekawy fantastyczny dramat postawiła na doć sztampowe kino akcji. Nawet Denzel Washington gra w tym filmie słabo. Zupełnie bez przekonania odgrywa swoją postać. Zarówno postać jak i cała akcja filmu szybko zaczyna nudzić. Jak na kino akcji brakuje tu efektowności. Scott kiepsko prowadzi narracji, nie panuje nad wątkami, film zaczyna się dłużyć. Scott to reżyser kino akcji bez ambicji artystycznych. W efekcie to, co zapowiadało się tak ciekawie, okazało się kolejnym hollywoodzkim przeciętniakiem ze zmarnowanym pomysłem. Szkoda.