FIlm wytrącił mnie z równowagi, mniej więcej od połowy. Rokował bardzo dobrze i tu nagle ktoś popuścił z SF i zupełnie spaprał dzieło. A w imię czego? Ano w imię tego aby piękna partnerka Denzela nie zginęła. Naddbudowali całą bzdurną oprawę z wehikułem czasu. Nie mogłem uwierzyć że posunęli się do takiego absurdu. Przecież normalna konfrontacja Denzela z James Caviezel zapowiadała się nieźle. Jestem zegustowany.