a zrobiło się dość słabe sciente-fiction. Te zaginanie czasoprzestrzeni czy jak tam to nazwali i sposób w jaki to zrobiono mnie po prostu dobiło.
Wkurzające jest że amerykanie robią filmy takiej tematyce mogli by czasem zajrzeć do jakiejś książki żeby nie wychodziły zupełne głupoty.

Czarę goryczy dodatkowo przepełniły typowo "amerykańskie" strzelaniny na promie. Po prostu nie mogę patrzeć gdy koleś strzela z karabinu maszynowego trzymając go jedną ręką jak pistolecik na kapiszony ;p
Ale chyba najbardziej rozśmieszyła mnie scena w leśnej chacie: klient oblewa dziewczynę benzyną, później wybuch gazu a jej ubranie się nawet nie zapaliło.

Oczywiście te dwa ostatnie to szczegóły, które bym sobie darował gdyby reszta filmu była zrobiona z sensem.