podoba mi się prawdziwy obraz drogi zakochania. to, że ludzie tak naprawdę zakochują się we wnętrzu, a nie jak często kręcone romansidła pokazują atrakcyjnych osobników i namiętny seks spłaszczający sferę emocjonalna. to jest coś więcej - siła wewnętrznego przyciągania, nic porozumienia. fakt jest taki, że uroda jest ulotna, a dusza pozostaje. naprawdę piękne zwieńczenie filmu! polecam!
zgadzam sie:] jedyne co mnei zastanawia : czemu wszyscy uważają że Markus jest brzydki. Moze i przeciętny z wyglądu, ale szpetny napeweno nie jest ten pan.
wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje. jednak myślę, że w tym przypadku to właśnie było celowe zagranie reżysera. wielki brzydal o wrażliwym wnętrzu.
W filmie pojawiają się mężczyźni, którzy są zawsze elegancko ubrani, stoją na wsokich stanowiskach i każda kobieta o nich marzy. Natomiast Markus jest po prostu podwładnym, który chodzi dziwnie ubrany, no i nie oszukujmy się, ale wygląda dość karykaturalnie. Tylko, że jak powiedział szef Nathalie - on może robić wszystko, ona i tak nie zwróci na niego uwagi. Myślę, że jest to próba zwrócenia uwagi na to, kto kryje się pod garniturem ( wiadomo, nie zawsze, ale akurat w tym przypadku szef Nathalie chciał zdradzić żonę), a jak wartościowi ludzie nam uciekają, bo nie zwracamy na nich uwagi. Można też odwołać się do babci naszej bohaterki - ona od razu zauważyła, że Markus to wyjątkowy i dobry człowiek. Ludzie z jej czasów raczej nie zwracali uwagi na takie detale jak ubranie czy wygląd, kochali się za to, kim byli - w naszych czasach niestety patrzy się na wszystko materialnie i wizualnie. Film dotknął nie tylko problemu miłości, ale także radzenia sobie z nią, kiedy pojawia się w nieodpowiednim momencie, gdy nad głową Nathalie ciągle wisiała żaloba - dlatego dostaje ode mnie mocne 8/10.
o miłości czy o miłościach? czuję pewien niedosyt związany z tym, że nie poznałam jej męża na tyle ile bym chciała. jednak nawet te skrawki, które zostały nam zaserwowane, pozwoliły zobaczyć, że miłość niejedno ma imię. tak inaczej rodziło się każde z tych uczuć- pięknie się na to patrzyło.
po wypatrzeniu ostatniego napisu końcowego i wysłuchaniu ostatnich dźwięków utworu, musiałam wrócić do początku filmu. do tej pierwszej miłości, bo miałam wrażenie (koncówka filmu- niezmiernie mi się podobała ta zabawa w chowanego!- zbiła mnie z tropu niedowiarstwa), że nie może pokochać kolejnego mężczyzny TAK.
i pokochała inaczej :)