Film jest oparty na dziś nawet jeszcze fantastycznym projekcie połączenia Europy i Ameryki tunelem wydrążonym w skale pod oceanem. Natomiast pomysł finałowej transmisji na żywo przejazdu pociągu do wielu krajów świata, wtedy równie futurystyczny, obecnie jest rzeczą banalnie zwyczajną. Należy zwrócić uwagę na koncepcję filmu, czyli pokojowe połączenie się narodów w jednej idei, a przecież trawiła już wówczas I Wojna Światowa. Film otrzymał w końcu pozwolenie cenzury na wyświetlanie w kinach z zastrzeżeniem, ze młodzież nie ma wstępu na seanse. Jakimi dziwnymi niezrozumiałymi ścieżkami chodzą myśli polityków. Film ten podobno był inspiracją późniejszych przemówień dla niejakiego Adolfa Hitlera, który dostrzegł i docenił silę i charyzmę gestykulacji Mac Allena (główny pomysłodawca projektu tunelu), gdy przekonywał swą oracją tłum w chwili kryzysu do podjęcia dalszej pracy. Niektóre długie ujęcia pracujących maszyn jak gdyby wyprzedzają nieco późniejsze dokonania Dżigi Wiertowa. "Tunel" jest ciekawym filmem także pod względem realizacji, scenografii, pracy kamery. Nieco naiwne jest natomiast przekonanie Mac Allena, że w noc poślubną nie może spełnić swoich obowiązków, ponieważ czeka go pilna praca... No ale na to przecież można przymknąć oko i zarejestrować w pamięci, jako filmowe kuriozum. Ogólnie udany film, jak na tak wczesny etap historii kina. Dodam jeszcze, że film zaczęto kręcić w 1914 roku przed wybuchem wojny z innym reżyserem. Wybuch wojny przerwał prace na planie, a następnie film nakręcono od podstaw już z Williamem Wauerem w roli reżysera. W filmie wystąpiła w roli drugiej żony Allena Fritzi Massary, słynna wówczas na świecie śpiewaczka operowa (sopran).