Ten Dersu Uzala był taki dobry i prosty, że aż nieprawdziwy. W innych filmach Kurosawy jakoś mi nie przeszkadzały krystalicznie dobre postacie, ale w tym przypadku było to aż żenujące.
Bardzo ciekawa opinia. Może ją wykorzystam kiedyś na wykładzie albo pisząc... 
Po pierwsze historia o Dersu jest zupełnie prawdziwa, a Arsenjew był typem naukowca, więc niczego nie wymyślał, nie koloryzował, tylko skrupulatnie dokumentował. Kurosawa pozostał w miarę wierny książce. 
A po drugie... Jeden z badaczy Dalekiego Wschodu napisał, że niektóre ludy syberyjskie były do tego stopnia niezepsute, że w ich słownictwie nie istniało słowo "kłamstwo". Po prostu takie uczynki były im obce. Nic więc dziwnego, że nam - ludziom zupełnie zepsutym przez cywilizację - ludzie tacy jak Dersu wydają się przybyszami z innej planety czy też przybyszami z raju utraconego. Sięgając do historii o Dersu sięgamy do samego źródła człowieczeństwa. Możemy zobaczyć jakim człowiek kiedyś był, mógłby być i powinien być. Tak naprawdę to my jesteśmy pożałowania godni. 
 
Mariusz 
www.dersuuzala.info
Mogę uwierzyć w niezepsucie niektórych ludów, ale nie w takie pojęcia jak "źródło człowieczeństwa" i "raj utracony". Po prostu nigdy nie uwierzę, że kiedyś wszyscy ludzie zanim nastała "cywilizacja" byli istotami doskonałymi, tym bardziej, że doskonałość jest pojęciem bardzo względnym, a i różnice kulturowe inaczej mogą definiować taką doskonałość.
W takim razie polecam podróż do Tuwy.. Zobaczysz że ludzie mimo iż zepsuci przez sowietów, to jednak nadal prawdziwi i życzliwi.. Jesteś najlepszym przykładem na to że im dalej w cywilizacje tym gorzej, skoro nie możesz uwierzyć w dobro..
Slaviusie, mowa o świadomosci jest. Nijak pojąć jej z poziomu nieświadomości, czym raczymy się od już zbyt długiego czasu.
A kto mówi że wszyscy ludzie tacy byli. Jeden Dersu to jeszcze nie wszyscy. A trochę szkoda ;-)
Tak mi przyszło do głowy, żeby teraz cały ten krótki fragment z mojego wykładu przytoczyć: 
 
 Ktoś na filmowym forum dyskusyjnym napisał oryginalną myśl: „Ten Dersu Uzala był taki dobry i prosty, że aż nieprawdziwy. W innych filmach Kurosawy jakoś mi nie przeszkadzały krystalicznie dobre postacie, ale w tym przypadku było to aż żenujące.” Czy cywilizacja tak bardzo nas zmieniła i zepsuła, że zapomnieliśmy już o istnieniu naturalnej dobroci? Dersu to jakby człowiek z raju, a my już nie wierzymy w raj. Arsenjew w pewnym liście użył specjalnego określenia dla dobroci Dersu: „pierwotny komunizm”. 
 Nie jest łatwo zrozumieć fenomen Dersu. Przede wszystkim wywodził się on z niezwykłego dla nas ludu, był Nanajem (w filmie usłyszymy, że był Goldem - to stara rosyjska nazwa). Ludy te poznał dobrze polski inżynier, poszukiwacz złota Kazimierz Grochowski. Co więcej wśród swych licznych podróży przebywał on też w Regionie 
Ussuryjskim w tym samym 1907 roku – niemal mijał się na ścieżkach z Arsenjewem i Dersu. Grochowski zresztą korespondował z Arsenjewem. 
 Oto fragment z dziennika Grochowskiego na podstawie książki jego biografa Edwarda Kajdańskiego „Fort Grochowski”, rozdział pt. „Śladami Dersu Uzały”. „O syberyjskich tubylcach Tunguzach, Jakutach i innych pisał Grochowski, iż dzięki wrodzonemu łagodnemu charakterowi, uszlachetniającemu wpływowi przyrody, wśród której żyją przez cały rok, dzięki oddaleniu od zepsucia, które szerzy pseudo-europejska 
kultura, należą oni do najuczciwszych i najporządniejszych ludzi, jacy gdziekolwiek istnieją. Wiele plemion nie rozumie zupełnie, co to znaczy kradzież, a w języku niektórych szczepów nie ma np. w ogóle słowa kłamca, gdyż występki takie są dla nich niezrozumiałe.” 
 
I tyle z wykładu - komentarza do ekspozycji. Zainteresowani znajdą to na stronie Dersu Uzały. Dodam tylko, że wedle mnie zbyt przeceniamy samych siebie. Zachowujemy się tak, jakbyśmy byli w pełni twórcami samych siebie. Tymczasem nasze osobowości są w przeważającej mierze stworzone przez otaczające nasz społeczeństwo - rodzinę, wychowawców, przyjaciół itd. Mając małe dzieci widzę to, że człowiek jest niczym sucha gąbka - nasiąka wszystkim do czego przylgnie. Proces uczenia się życia to tak naprawdę proces polegający na naśladowaniu. 
 
[Oczywiście na dany bodziec można reagować dwojako - przyswoić go jako własny lub odrzucić. Na przykład jeśli ma się rodzica alkoholika (czy notorycznego kłamcę, człowieka agresywnego itd. przykładów można by mnożyć wiele) można zostać alkoholikiem albo przeciwnikiem alkoholu. Tu już odbiegam od tematu.] 
 
Czy Dersu jest człowiekiem z raju? Na pewno nie z chrześcijańskiego raju, który jest wizją nierealną, idealistyczną. Ta wizja zmierza od zła do dobra. Raj o jakim myślałem jest naturalny, przyrodniczy. Przyroda nie jest zła ani dobra. Daleki Wschód w przeciwieństwie do naszej zachodniej cywilizacji dąży do innych celów. Tam się nie przeciwstawia dobra i zła, tylko jang i jin, a to zupełnie inna bajka. To zupełnie inny raj, inny światopogląd. Dersu na swój niepowtarzalny sposób daje nam wgląd w ten sposób myślenia i życia... i jeszcze daje nam dużo, dużo więcej. Tylko brać!
spoilery! 
 
Też uważam, że Dersu nie jest postacią przekoloryzowaną. Do teraz osoby które zapuszczają się w najdzikszą tajgę zachwycają się uprzejmością, uczciwością i ogólnie usposobieniem tamtych ludzi. 
 
Poza tym warto zwrócić uwagę ze Dersu wcale nie był przedstawiony jako postać idealna. Często osądzał ludzi nie starając się ich zrozumieć, czy wytłumaczyć im czegoś( np. scena jak skrytykował żołnierza - nieświadomego przecież - za zdjecie jakiegoś znaku myśliwych i zbieraczy z drzewa), etc. 
 
Pzdr.
Z tego, co pamiętam ta scena w której Dersu krytykuje żołnierza jest na potrzeby scenariusza przejaskrawiona. W książce jest troszkę inaczej, ale to już taki nieistotny detal... 
Czytam właśnie (a raczej usiłuje od dłuższego czasu przeczytać) książkę Antoniego Kuczyńskiego Ludy dalekie i bliskie. To ciekawe opracowanie dotyczące obserwacji ludów syberyjskich przez polskich zesłańców. Książka pokazuje wielki kontrast pomiędzy naturalną mądrością i dobrocią ludów Syberii, a chciwością i bezdusznością kolonizatorów. Wszyscy dobrze wiemy jaki smutny los spotkał Indian obu Ameryk, a zupełnie nieświadomi jesteśmy losów syberyjskich tubylców pomimo tego, że tak wielu Polaków tam wtedy było i pomagało im. Polecam.
Mnie dobroduszność i prostota bycia Dersu bardzo ujęła. Wcale nie uważam ją za przekolorowaną, 
nawet mi to nie przyszło do głowy. - Jego postawa wydawała się oczywista mając na uwadze jego tryb życia i otoczenie. 
Dziwne - jak różne odczucia mamy my - odbiorcy w stosunku tej postaci. 
Myślę, że możemy się od takich ludzi dużo nauczyć. 
Bogu dzięki za Dersu Uzałę i Akira Kurowsawę ! :) 
Pozdrawiam.