coś mi się wydaję, że tak wysoka ocena filmu ma tylko uzasadnienie w wyidealizowaniu reżysera
Takie moje zdanie. Nie zauważyłem, nie poczułem, nie usłyszałem nic nadmiernie wartościowego, pięknego, głębokiego, wysublimowanego etc. Sama idea zetknięcia człowieka żyjącego w zgodzie z naturą z cywilizacją było poruszane wielokrotnie wcześniej. Literatura ma wiele przykładów dużo głębszego spojrzenia na zagadnienie. Ja rozumiem, film był dobrze opowiedziany ale to był schemat powielany wielokrotnie. Oczywiście mogłem nie dostrzec jakiś wartości (z przyjemnością dowiem się jakich).
W sumie nie wiem jak odpowiedzieć, bo to nie jest film o zetknięciu człowieka natury z cywilizacją. To tylko tło. Chętnie pogadałbym ale nie chcę zbytnio okaleczać historii poprzez jej interpretację. Ona jest dosyć prosta.
to jaki jest motyw przewodni? Przyjaźń? Zima, Rosja, wojsko, walki plemion, czy coś jeszcze innego?
„motyw przewodni”..
Tak, przyjaźń. I już w tym miejscu musi pojawić się ściana, ponieważ są ludzie, którzy nie wiedzą czym jest przyjaźń.
W warstwie fabularnej film ten daje jedynie pogląd na pojmowanie człowieczeństwa w ogóle, gdyż jako ludzie zmieniamy się w sposób dynamiczny na przestrzeni wieków. Historia Dersu, pisana przez człowieka „nowoczesnego”, jest po części obrazem tej ewolucji. Żyjący w tajdze Uzala spotyka ludzi z innego świata, dla których „wartości” jakimi on się kieruje są niezrozumiałe a wręcz śmieszne. Arseniew dostrzega Dersu. A ten momentalnie, intuicyjnie odwzajemnia się. Tylko to możemy opisać.
A dalej?
Gdybym np. ja podjął próbę przekazania komuś czym jest film Kurosawy musiałbym to zrobić za pomocą autonomicznej twórczości. Tylko co mnie prowokuje do tego typu działań?
Twój opis utwierdził mnie w przekonaniu; "ale to już było" jak śpiewał pewien wokalista.
Film jest dobrze zrobiony, jest wiele ciekawych scen, ale historia i jej głębia, dla mnie bardzo mizerna.
"Gdybym np. ja podjął próbę przekazania komuś czym jest film Kurosawy musiałbym to zrobić za pomocą autonomicznej twórczości." - dlaczego?
Dlatego, że przekaz nie odbywa się wprost. Jest jakby obok. Dzieje się tak, bo jeden mówi a drugi słucha. Ten co słucha zawsze słyszy co innego. W zależności od omawianej treści wymianę myśli zainicjować możne suchy tekst, prowokacja, poezja lub jeszcze co innego.
Weźmy teoretyczny przykład:
Mówisz do mnie, że jestem debilem. To stwierdzenie jest w gruncie rzeczy normalne. Ale czy ja je słyszę? No niekoniecznie. Gdybym wysłuchał cię a potem uznał, że rzeczywiście jestem tym debilem to wtedy można by mówić o zrozumieniu.
ok, takie postrzeganie dodaje nieco głębi, jednak nie czyni filmu ani niezwykle oryginalnym , ani nie zmienia mojego podejścia, nie zmienia faktu, że cenię Kurosawę za całokształt twórczości.
Używasz masy sformułowań, które dla mnie są w oczywisty sposób naiwne i nieadekwatne. Nie mogę nad ty przechodzić od tak do porządku dziennego. Wiesz co to mowa trawa?
Oryginalny
Ciekawe sceny
Głębia
Motyw przewodni
Wartościowy
Wysublimowany
Idea
Operujesz na innej płaszczyźnie, tzn. dopowiadasz coś czego wartość tkwi w samym istnieniu. Czytałeś „Małego Księcia”?
Widzę, że przechodzisz z dyskusji w przepychankę. Byłem ciekaw innego spojrzenia na film, jednak widząc z twojej ostatniej odpowiedzi wynika, że dotknąłem swym plugawym palcem dzieła boskiego, które nie może zostać poddane subiektywnej ocenie.
Dla ciebie naiwne i nieadekwatne, dla mnie prawdziwe.
Za to sformułowania użyte przez ciebie są ogólnikowe i niepoparte żadnym argumentem.
Oryginalny?? Z pewnością nie;
Ciekawe sceny - ok
Głębia - do pewnego poziomu, rów mariacki to nie jest
Wartościowy - dla młodzieży z pewnością
Wysublimowany - ok
Idea - ?
"Wiesz co to mowa trawa? Czytałeś „Małego Księcia”?" - czy ja cię obrażam?? Bo ty mnie tak.
Nie prowadzę przepychanki. Musze wiedzieć z kim rozmawiam więc cię wciągam. Mało tego, tłumaczę każdy mój krok.
Nie dotykasz boskiego dzieła. Przecież fakt, że ja uznaję jakiś film za wybitny nie czyni go w żaden sposób lepszym lub gorszym. Nie musisz się tłumaczyć mówiąc np. „o plugawym palcu”
Słowa, które wymieniłem były użyte podczas naszej pogadanki przez ciebie. Chciałem zwrócić uwagę, że są puste. To mowa trawa.
Pytałem o „Małego Księcia” w kontekście pojmowania w ogóle. Ważne jest dla mnie czy go znasz, ponieważ on nie jest byle czym i łączy się z tematem który obgadujemy. Zrozumiałeś to jako obrazę, bo albo „Mały Książę” jest dla ciebie pierwszą lepsza opowiastką albo uznajesz, że każdy go zna wobec czego pytanie takie może być wyłącznie prześmiewcze. Absurd.
Uwaga!
Jeśli ja muszę tłumaczyć takie banały to znaczy, że jestem od ciebie mądrzejszy. I mylisz się jeśli myślisz, że czuję z tego powodu jakąkolwiek satysfakcje. Jest mi wręcz głupio, ponieważ piszemy a nie rozmawiamy na żywo. Mówię do ciebie otwarcie, bo nic lepszego zrobić nie mogę.
Zostaw ten temat, jeśli jesteś w stanie. Albo wrócisz do „Dersu Uzali” kiedyś tam albo nie. W tym momencie jest to nieważne.
Ocena mądrości po tak krótkiej wymianie zdań na jeden, bardzo wąski, temat jest raczej niemożliwa. Choć mi to nie przeszkadza, że czujesz się mądrzejszy, ba, być może tak jest, tego ja już nie wiem.
Dyskusja chyba dotarła do finału. Nie ma powodu jej kontynuować.
Tak, uważam, iż każda osoba dla której wartość stanowi poznanie świata w szerokim rozumieniu tego słowa powinna znać "Małego Księcia".
Pozdrawiam
Chciałeś się dowiedzieć więc odpowiadałem.
I teraz też muszę. Ocena mądrości ma tu konkretną podstawę. Masz to w zasadzie w punktach w poprzedniej mojej wypowiedzi.
A czy ja się czuję. Gdy mówię, że jestem mądrzejszy to raczej nie ale ty tego nie powiesz więc ja muszę.
Przeczytanie „Małego Księcia” nie znaczy jego poznanie. Nawet Saint-Exupery wspomina o tym. Nie wiem jak można go rozumieć i jednocześnie nie rozumieć Dersu. To paradoks.
Sorry, ale jeśli wchodzisz na jakiś temat to musisz mieć coś do powiedzenia. A tu co? Stwierdziłeś „nie podoba mi się” i tym samym dotarłeś do finału. Przyjmij pewną zasadę. Krytykując miej w zanadrzu coś jeszcze, żebyś mógł to zwerbalizować.
Tak naprawdę to nie odpowiadałeś, twoje odzewy były szczątkowymi konstatacjami połączonymi z generalicją. Doprawione to było jeszcze nutą wyższości okazywaną w każdej wypowiedzi. Gdzie w twych wypowiedziach jest argumentacja?
Czyżby wymienienie w punktach subiektywnej oceny cech filmu jest argumentacją? Czy może to "mowa trawa" ? Hmmm
Naprawdę, nie rozumiesz pewnej rzeczy, ja pytam o inne zdanie, ponieważ chcę poznać różne spojrzenia na tą samą kwestię. Ty natomiast masz głęboko czyjeś spojrzenie, bo wiesz, że twoje jest naj....mądrzejsze.
Mógłbym stwierdzić, że albo jesteś na tyle stary, że już wszystko wiesz i nie musisz nikogo pytać o zdanie, albo dopiero wkraczasz w dorosłość i pozjadałeś wszystkie rozumy.
Ja to rozumiem i wybaczam.
Naprawdę nie mam więcej nic do powiedzenia, przecież i tak nie chcesz rozmawiać; a kłócić się to ja wole na żywo.
Czekaj, bo zastanawiam się czy coś ze mną nie tak. Gdzie wymieniłem w punktach ocenę tego filmu?
A ok. Piszesz tak nieskładnie, że się gubię. Oczywiście wymieniłem twoje subiektywne oceny czyli to nie jest argumentacja. Racja.
Wczoraj rozmawiałem z dwójką świeżych filozofów po uniwersytecie. Najpierw jedno z nich wypowiedziało się ogólnie na temat Kurosawy, że to nic szczególnego. Potem dyskusja zeszła na „Dersu Uzalę”. Groch o ścianę. Zrozumiałem wtedy, że niektórzy ludzie są po prostu głusi jak pień, a serce mają zamknięte na cztery spusty. Nic nie da się z tym zrobić i nawet nie trzeba próbować.
hahaha...nie no jesteś bezbłędny. Rozumiem, że szanowny homo_sapiens to ma słuch niczym otocjan, a serce otwarte na oścież. Jednym słowem świat nie kryje przed tobą tajemnic. Ah, byłbym zapomniał, no i jesteś dużo mądrzejszy ode mnie (zresztą pewnie od każdego).
Miło, że piszesz. Jeśli chcesz być mądrzejszy ode mnie, a ja bardzo mądry nie jestem, to wystarczy, że zaczniesz odnosić się do tematu. Ty kiedyś przegryziesz tego Kurosawe. Nie dlatego, że on jest tego wart, bo jest, ale ze względu na siebie.
Są pewne rzeczy w które nie uwierzę. Bóg, kompetentny polityk, powiększanie penisa, homo_sapiens bijący się w pierś...
Statystycznie rzecz biorąc powinien to być Bóg. Biorąc jednak pod uwagę, że z pewnością chcesz mi przekazać co skłoniło Cię do samoobijania ( a pewnie ma to związek z jakimiś moimi niedoskonałościami :) wierzę, że o to właśnie chodzi. Jest dla mnie rzeczą nową w takim razie, że dwóch ateistów nie jest w stanie przeprowadzić normalnej rozmowy bez obrzucania się błotem.
"Dersu to krew i kości, Stalker kotek i młotek"
Ahahaha, z całą pewnością to zapamiętam.
Zatem muszę go odkopać. Wtedy powinno przybyć mi kilka punktów w kilku miejscach!
Nie. Ty z pewnością nic nie musisz odkopywać. Już lece prosto, bo w tajemniczości i tak cię nie przebiję. A w ogóle co to za jakieś przymilanie. Zaraz zwymiotuje. Spadam.
A ja powiem tak:
Oczywiście film bardzo mi się podobał. Ale mam wrażenie, że już to gdzieś widziałem. Może naczytałem się za dużo książek o podobnych problemach (och, jak sobie pochlebiam!) albo nie wiem co. W każdym razie film mnie nie porwał - być może jestem ślepy na to nieopisane, o którym wspomina homo_sapiens. A to dziwne, bo zawsze miałem się za człowieka dość wrażliwego. Najprawdopodobniej genialny reżyser Kurosawa schował swoje największe przesłanie tak, żeby tylko nieliczni byli w stanie je dostrzec....?
najważniejsze, że film Ci się podobał :]
ale może to nie tak. może niepotrzebnie oczekujemy po wszystkich bdb filmach tego, że nas porwą w podobny sposób. mamy różne gusta, przemawiają do nas inne słowa i dźwięki.
może akurat te puzzle ułożyły się idealnie pode mnie, a u Ciebie 2 - 3 klocki były nie na miejscu :] nie sposób stworzyć filmu który zostanie tak samo odebrany przez wszystkich.