W 100% sie zgadzam!! Tak naprawde wedlug mnie to nie pojedyncze osoby "przystojny Banderas", "seksowna Salma" itp sa najwazniejsze w tym filmie. To wlasnie niesamowity nastroj, atmosfera, przerysowany swiat i specyficzne zasady rzadzace fabula na ktore godzimy sie zasiadajac przed telewizorem sprawiaja ze wracam do tego filmu dosc czesto. Kazdy epizod w tym filmie jest istotny (czy to walka na ringu u Bucho'a czy niezapomniana scena z Buscemim z barze czy super dowcip Tarantino...ech..:) i dodaje niesamowitego :P... uroku:P. No i muzyka... po prostu rewelacja. Kto jak kto ale Tarantino potrafi idealnie dobierac muzyke do swoich filmow. I jak widac na tym przykladzie Rodriguez nie jest gorszy. Ogolnie super film!

Faktycznie dobry film, chyba najlepszy obok Sin City w dorobku Rodrigueza, świetne aktorstwo, montaż, muzyka, piękna Salma ;) ciekawe wątki bohaterów drugoplanowych, ogólnie świetnie się ogląda, ale... oprócz kilku oryginalności, jak futerał pełen broni, film razi swoją konwencjonalnością. Mamy bohatera, który chce pomścić śmierć ukochanej (w ilu filmach już to było) i sprzeciwia się całemu (narkotykowemu) złu panoszącemu się w małym meksykańskim miasteczku. Pomimo specyficznego rodriguezowsko-tarantinowskieg o klimatu, wiele motywów w filmie to powtórka czegoś, co już było. Do czego zmierzam? Ktoś nazwał ten film "meksykańskie Pulp Fiction" (czy jakoś tak). Ludzie! Jak można porównywać tak skrajnie różne filmy? Różnic jest tyle, że nawet nie zacznę wymieniać, ale wiem jedno: niewiele jest filmów dorastających do pięt PF i Desperado z pewnością do nich nie należy. Uważam ten film za dobry... niech tam, nawet bardzo dobry, ale PF to po prostu arcydzieło.