Tamten film to też była bezsensowna sieczka, ale... bawił. Wciągał. Zaskakiwał. Trzymał pod napięciem. I co najważniejsze, NIE NUDZIŁ. Tu jest podobnie. Kiedyś wydawało mi się, że film jest bezsensowny, ale jak wczoraj oglądałem... świetnie się bawiłem, jak przy wspomnianym Kill Billu!
Co do fabuły - ma ona sporo braków i nieporozumień - ale jest to film, który niby kontynuuje fabułę poprzedniej części, 'El Mariachi', a jednak opowiada... całkiem podobną historię. Ale w inny sposób. I zawiera sporo niesamowitych, trzymających pod napięciem scen.
A jatka w barze to był czysty KICZ, reżyser, podobnie jak Tarantino w 'Kill...' nabijał się z głupich, hollywoodzkich filmów akcji.
Mimo, iż parę momentów tutaj też wydawało się głupich (wspomniana sieka w barze), to jednak... świetnie się ogglądało. Trupów było dużo, ale nie raziło to. Trzeba mieć talent, by nakręcić film zaraz bezsensowny, ale bardzo dobry. Rodriguez i Tarantino bez wątpienia go mają.
9/10