Liam Neeson zaczyna brać wszystko co popadnie niezależnie od jakości. Chyba ma jakieś długi do spłacenia albo na coś zbiera.
Filmu zwyczajnie nie da się oglądać. Jakoś reżyserzy i aktorzy nie mają szczęścia do tego pisarza - wyjątkiem był Bogart, którego ta rola wyniosła.
Wracając - szkoda czasu.
Tak jest z klimatem tego filmu. Scenografia klimatyczna, a całość jakby już mniej. No i raczej nudnawo.
Przeciętny, nijaki, wyzuty z jakiegokolwiek klimatu, intrygi, charyzmatycznych postaci, intrygujących dialogów. Nie ma startu do starszych klasyków.
Postmodernistyczny pastisz, w którym oglądamy Marlowe’a w wieku emerytalnym (mimo że akcja dzieje się w 1939 roku). Fabuła jest zawiła jak w "Wielkim śnie", z klasycznym zestawem wątków i postaci, ówczesna Kalifornia odtworzona starannie (choć w Europie), ale zawodzi klimat - więcej w tym z gangsterskiej "Mony Lisy"...
więcejidiotyczna intryga jej poprowadzenie, dialogi to ciężkostrawny zakalec. Kruger jako femme fatale to jakaś porażka. Technicznie to perry mason zjada to coś na śniadanie, Plus za neesona, i reszte obsady ( colm meaney, lang, danny houston i ratcather2). zmarnowany potencjał
Niby wszystko jest co trzeba: świetna obsada, tajemnica, trupy, kostiumy, scenografia, ale jednak coś brakuje: intryga średnio wciąga, nawet nudnawo momentami, film tak przeleciał, nie pozostawiając większego wrażenia... Myślałem, że będzie lepiej, choć jakoś bardzo źle to nie jest.
nuda, bo zamiast kryminału otrzymujemy jakieś usypiające filmidło; smutek, bo patrzeć na Neesona w roli detektywa- twardziela to zupełnie przykre; scenarzyści też pewnie to wiedzieli, bo nawet już nie musi udawać przeskakiwania płotów czy wspinaczki po ścianie, najwyżej nogą otwiera drzwi i w powolnym tempie rozbija...
więcejnie pasuje ani do Raymonda Chandlera, ani tym bardziej do jego bohatera, Philipa Marlowe'a, który być może jest cynicznym graczem we współczesnym świecie ale to pozór, maska, ostatecznie zawsze okazuje się prawym człowiekiem. Współczesnym rycerzem.
Cóż... nie w tym filmie.
Tu rozgrzesza zło, a winnych puszcza wolno....
neil jordan to jeden z tych, moich ulubieńców, którego filmy zawsze były rozpoznawalne pomimo, iż tak bardzo różniły się od siebie gatunkowo, tematycznie, stylistycznie.
a co niektóre z nich stały się arcydziełami.
niestety tak nie jest w tym smutnym przypadku.
strasznie boleśnie widać tu fascynację czy wręcz...
Nie ta atmosfera, nie ten aktor i parę innych rzeczy. Neeson mógłby być, ale 20 lat temu. Jak można uwierzyć w napięcie erotyczne między bohaterami, gdy dziadek już ledwo chodzi. No i sama postać detektywa. Kto czytał Chandlera, nie uwierzy w Marlowa strzelającego do nieuzbrojonego człowieka i kryjącego innych, którzy...
więcej